11 listopada 1988 r. Manifestacja lublinian na koniec komunizmu

Czytaj dalej
Fot. archiwum Dariusza Kocunia
Malgorzata Szlachetka

11 listopada 1988 r. Manifestacja lublinian na koniec komunizmu

Malgorzata Szlachetka

- To była największa manifestacja w Lublinie od stanu wojennego - przypomina Dariusz Kocuń, w 1988 roku student UMCS należący do NZS.

Osobom, które 11 listopada 1988 roku chciały uczcić w Lublinie 70. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości zależało, aby manifestacja była legalna. W komitecie obchodów znalazły się 23 osoby, m.in.: poseł Ryszard Bender, dziennikarz Leszek Gzella, prof. Jerzy Kłoczowski, dr Adam Stanowski i Janusz Winiarski.

W piśmie do prezydenta Lublina z 7 listopada 1988 roku Obywatelski Komitet Obchodu 70-lecia Odzyskania Niepodległości napisał: „Mamy nadzieję, że Pan Prezydent pomoże Komitetowi Obchodu w zapewnieniu bezpiecznego i spokojnego charakteru uroczystości”.

Wcześniej magistrat wysłał komitetowi przypomnienie, że w przypadku uroczystości organizowanych bez zezwolenia „zostaną zastosowane środki przewidziane prawem”. Ratusz napisał też o miejskich obchodach odzyskania niepodległości, w ich programie były m.in. okolicznościowe imprezy w zakładach pracy i odczyty.

Manifestacja z 11 listopada 1988 r. została zorganizowana w Lublinie z okazji 70. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Na zdj. uczestnicy po wyjściu z kościoła pobrygidkowskiego

- Gdy wystąpiliśmy o zgodę na przejście naszej manifestacji, zostaliśmy wezwani do prezydenta Edwarda Leńczuka. Spotkanie odbyło się w jego gabinecie. Nie ukrywam, że nie wspominam go najlepiej. Usłyszeliśmy, że nie powinniśmy nic robić - wspomina Dariusz Kocuń.

Spotkanie odbyło się 10 listopada, a więc dzień przed manifestacją. Relację z niego, w formie notatki służbowej, Dariusz Kocuń po latach znalazł w swojej teczce, przechowywanej w IPN. Odtwarzamy jej zapis.

W rozmowie z władzami miasta wzięli udział ze strony komitetu: Zygmunt Łupina, Dariusz Kocuń i Tadeusz Mańka. Władze reprezentowali: prezydent Lublina Edward Leńczuk, prokurator rejonowy oraz urzędnik z wydziału organizacyjno-prawnego i kadr UM.

Prezydent apelował do przedstawicieli komitetu o „niepodejmowanie żadnych działań sprzecznych z prawem i zachowanie spokoju”. Prokurator rejonowy z kolei - jak czytamy - „wyraził obawę”, że manifestacje mogą „przybrać niekontrolowany przebieg i przerodzić się w różnego rodzaju ekscesy”. Zygmunt Łupina dziwił się natomiast, że przedstawiciele władzy mówią „karcącym tonem”. Dodał, że przebieg manifestacji będzie spokojny, jeśli nie dojdzie do prowokacji ze strony milicji.

- Prezydent powiedział nam, że nie mamy pozwolenia, a my mu na to, że będziemy robić swoje - mówi Kurierowi po latach Zygmunt Łupina, w 1988 roku członek Tymczasowego Zarządu Regionu Środkowowschodniego NSZZ „Solidarność”.

Z cytowanej już notatki służbowej można było się dalej dowiedzieć, że prokurator rejonowy miał stwierdzić, że „zdziwienie budzi zwłaszcza apel dr Łupiny”, bo „nic nie upoważnia ob. Łupiny do takiego stwierdzenia i tonu. Obraża to uczucia osób uczestniczących w spotkaniu i ich patriotyczne zaangażowanie”.

Do udziału w manifestacji zachęcały przygotowane przez jej uczestników ulotki z hasłem Niech żyje Wolna Polska. Udało się zrealizować wszystkie elementy programu - o godzinie 18 została odprawiona msza w kościele pobrygidkowskim przy ul. Narutowicza, skąd jej uczestnicy przeszli na plac Litewski, aby złożyć kwiaty pod pomnikiem Konstytucji 3 Maja.

- Było nas tak wielu, że za-blokowaliśmy ruch na ulicach Narutowicza i Osterwy (obecnie Kapucyńska). Na miejscu była służba porządkowa NZS, żeby wszystko przebiegało spokojnie - opowiada Dariusz Kocuń. I dodaje, że tylko na placu Litewskim było około 5 tysięcy osób. Uczestnicy manifestacji mieli ze sobą transparenty, m.in. z hasłem „chcemy niepodległości”, na Litewskim skandowali „precz z komuną”.

- Przy hotelu Europa nasza manifestacja połączyła się z grupą idącą z Królewskiej, z mszy odprawianej u jezuitów. W sumie na pewno było nas kilka tysięcy. Szczególnie liczni byli studenci - opowiada Zygmunt Łupina. - Atmosfera była podniosła i radosna, bo zbliżał się koniec komunizmu. Dało się to wtedy odczuć - podkreśla nasz rozmówca. Dla organizatorów, manifestacja zakończyła się kolegium.

Malgorzata Szlachetka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.