Autystycy dorastają, ale system opieki już nie
Mamy przedszkole, szkołę i ośrodek dla dzieci z autyzmem. Dla dorosłych nie. Romek ma 25 lat i właśnie został bez fachowej opieki.
- Za kilka lat taki problem jak ja będzie miało więcej osób. Te wszystkie pieniądze, jakie wydaje się na dzieci z autyzmem, będą na nic, bo one też będą wracać do domu i cofać się w rozwoju - mówi Jelena Kornacka. Jest matką samotnie wychowującą 25-letniego Romka.
Gdy Romek miał 3,5 roku, zdiagnozowano u niego autyzm. Kilka lat później pani Jelena (urodziła się w Rosji, ale w Polsce żyje od 29 lat i od dawna ma polskie obywatelstwo) była jedną z założycieli Stowarzyszenia Rodziców Dzieci Autystycznych. Gdy jej syn był w wieku szkolnym, miał indywidualny tryb nauczania. Wówczas nie było z nim większego problemu. Jeśli oczywiście można tak powiedzieć o dziecku, przy którym matka ani na chwilę nie może odetchnąć...
Problem pojawił się, gdy Romek dorósł. – W Warsztatach Terapii Zajęciowej zakochał się w jednej dziewczynie. I w nietypowy sposób zaczął okazywać jej uczucie. Nie, żeby ją obłapiał. Po prostu brał jej rękę. Dziewczyna jednak była lękliwa. We wtorek dowiedzieliśmy się, że już nie ma miejsca dla syna – opowiada gorzowianka.
- Romek chodził do nas dwa lata. Brał za rękę i gryzł dziewczyny. My opiekujemy się osobami z chorobami psychicznymi. Trudno im wytłumaczyć, że mają takie zachowanie zaakceptować, bo to osoba autystyczna - mówi Wiesław Antosz ze stowarzyszenia Człowiek w Potrzebie – Wolontariat Gorzowski, które prowadzi warsztaty, gdzie chodził 25-letni Romek.
Kornacka pretensji do ośrodka nawet nie ma. Rozumie decyzję. – Ja tylko chcę zwrócić uwagę na problem. Dopóki dzieci autystyczne są w wieku szkolnym, to mają opiekę. Gdy jednak dorosną, to już nie. A jak ja mam się synem zaopiekować i nas utrzymać? Żeby było coś jeść, pracuję w Faurecii, gdzie nie zarabiam nawet 2 tys. zł. Sporo z tej kwoty idzie jednak na opiekunkę. Gdy idę do pracy, płacę pewnej pani „psie pieniądze” za to, że posiedzi ponad 12 godzin z Romkiem. A przecież do niego trzeba mieć cierpliwość – mówi matka.
Problemu szybko rozwiązać się nie da. – Gdybyśmy chcieli otworzyć ośrodek typowo dla dorosłych osób z autyzmem, to od września nawet nie zgromadziliśmy potrzebnej grupy kilkunastu osób. Dziś zdiagnozowany autyzm ma w Gorzowie kilka osób po 25. roku życia– mówi Ewa Przybylska ze Stowarzyszenia Rzecz Osób z Autyzmem, które prowadzi przedszkole (w Małyszynie), szkołę oraz ośrodek. Dziś jest w nich łącznie 68 osób. – Za 5-10 lat część z tych osób będzie już dorosła. I wtedy problem będzie większy – mówi Przybylska. Myśli o stworzeniu placówki dla dorosłych. Stowarzyszenie nie ma na to jednak dziś pieniędzy.
- Problem z dorosłymi z autyzmem jest w całej Polsce . Tu potrzebne jest rozwiązanie systemowe – mówi Sebastian Cycuła z zielonogórskiego stowarzyszenia Dalej Razem.
Sprawą Romka i jego mamy zainteresowaliśmy już Justynę Pawlak, szefową Gorzowskiego Centrum Pomocy Rodzinie: – Sprawdzimy, co można w tej sytuacji zrobić i czy pani Jelena będzie mogła liczyć na konkretną pomoc przy opiece nad synem – obiecała dyr. Pawlak.