Bydgoszcz na lewo, Toruń na prawo? To się już dawno skończyło...

Czytaj dalej
Fot. Dariusz Bloch
Krzysztof Błażejewski

Bydgoszcz na lewo, Toruń na prawo? To się już dawno skończyło...

Krzysztof Błażejewski

W niedzielę odbędą się dziewiąte wolne wybory do Sejmu w III RP. Zwykle do ostatniej chwili zadawano sobie pytanie: kto tym razem? A prognozy wskazywały na zaciętą rywalizację głównych oponentów do samego końca. Teraz ma być inaczej. Nikt chyba już nie pyta: kto, lecz o to, z jaką przewagą wygra główny faworyt.

Przez 28 lat minionych od pierwszych wyborów w III RP parokrotnie zmieniały się zasady ordynacji i głosowania. Dwa razy, w 1993 i 1997 roku, Toruń i Włocławek stanowiły osobne okręgi wyborcze. Bydgoskie miało wówczas 11 miejsc w Sejmie, Toruń 7, Włocławek 4. Trzykrotnie obowiązywała w XX stuleciu tzw. lista krajowa, dzięki której udało się wejść do parlamentu dodatkowym osobom z regionu. Od 2001 roku, pierwszych wyborów po powstaniu 16 województw, okręg bydgoski ma 12 miejsc w Sejmie, wspólny okręg toruńsko-włocławski - 13.

Pierwsze w pełni wolne wybory po II wojnie do Sejmu odbyły się w Polsce 27 października 1991 roku. Ich cechą była, jak w każdej młodej demokracji, oszałamiająca liczba komitetów wyborczych. W okręgu bydgoskim zarejestrowało się ich 20. Zgłosiły one 148 kandydatów. W okręgu toruńsko--włocławskim 190 chętnych kandydowało z 23 list. Wielkie zwycięstwo odnieśli kandydaci wywodzący się z „Solidarności”.

Czerwony beton po bydgosku

Indywidualnymi zwycięzcami byli w Bydgoszczy niedawni liderzy opozycji: Jan Rulewski (ponad 33 tys. głosów) i Antoni Tokarczuk (18410), których przedzielił „czerwony” Janusz Zemke (22192). W okręgu toruńsko-włocławskim sytuacja była niemal identyczna. Najwięcej głosów dostał Jan Wyrowiński (15561) przed Kazimierzem Nowakiem (SLD).

I kiedy wydawało się, że „Solidarność” rządzić będzie długie lata, jej zwolennicy przeżyli zimny prysznic. Kolejne wybory, przyspieszone, odbyły się w połowie planowanej kadencji, 19 września 1993 roku. Rozbicie było mniejsze niż dwa lata wcześniej, ale przybyło chętnych do zasiadania w sejmowych ławach. Z okręgu bydgoskiego do Sejmu kandydowało 217 osób z 18 list, a w toruńskim i włocławskim razem aż 260 z 16.

kiedy wydawało się, że „Solidarność” rządzić będzie długie lata, jej zwolennicy przeżyli zimny prysznic.

Zdecydowanym zwycięzcą tym razem była tak jeszcze niedawno „przekreślana” postkomunistyczna lewica. W Bydgoszczy najwięcej głosów zebrała Anna Bańkowska (40936) przed Januszem Zemke (33234), a honoru „Solidarności” bronił tylko Jan Rulewski (31270). W Toruniu i Włocławku najwięcej głosów padło na działaczy SLD, Mariana Żenkiewicza (20803), Kazimierza Nowaka (13298) i Stanisława Pawlaka (13283), a jedynym kandydatem z centroprawicy w czołówce ponownie okazał się Jan Wyrowiński (12459).

Bydgoszcz zyskała potwierdzenie opinii o sobie krążącej w kraju, że jest bastionem postkomunistycznego betonu.

Kolejne wybory, 21 września 1997 roku, odbyły się według nowej ordynacji, mającej zapobiec zbyt dużemu rozbiciu w Sejmie. Efektem było drastyczne ograniczenie zarówno list, jak i liczby chętnych.

Tym razem okazało się, że Bydgoszcz zyskała potwierdzenie opinii o sobie krążącej w kraju, że jest bastionem postkomunistycznego betonu, wywodzącego się z byłych wojskowych i milicjantów. Choć wybory w Bydgoskiem nieznacznie wygrała Akcja Wyborcza „Solidarność”, to trójka byłych działaczy PZPR zebrała w Bydgoskiem najwięcej głosów (Anna Bańkowska 45547, Grzegorz Gruszka 36261 i Janusz Zemke 26913). W Toruniu było inaczej. Prawica wygrała dość wyraźnie, ale indywidualnie też nie miała się czym poszczycić. Michał Wojtczak był drugi (12236), a Anna Sobecka czwarta (11585). Najwięcej głosów uzyskał SLD-owiec, Jerzy Wenderlich (38356).

Stabilność znakiem firmowym

W 2001 roku było podobnie jak dziś. Sondaże wskazywały, że lewica znów wygra i to ze sporą przewagą. Komitetów co prawda nie przybyło, ale powiększyły się listy kandydatów m.in. dlatego, że zlikwidowano definitywnie listę krajową. W Bydgoszczy startowało np. aż 212 pretendentów do miana posła, a w okręgu toruńsko--włocławskim - 225.

Jak można było oczekiwać, trzy najlepsze wyniki w Bydgoskiem uzyskali dokładnie ci sami kandydaci, co 4 lata wcześniej. Świadczyło to zarówno o stabilności pozycji lokalnych liderów, jak i chęci powrotu do poprzedniej sytuacji po nieudanym eksperymencie oddania władzy w ręce prawicy.

Powiększyły się listy kandydatów m.in. dlatego, że zlikwidowano definitywnie listę krajową.

Mieszkańcy Toruńskiego i Włocławskiego okazali się tradycyjnie mniej skłonni do głosowania na lewicę. Najwięcej wyborców zaufało znów Jerzemu Wenderlichowi (52392), ale po nim największe poparcie otrzymali Anna Sobecka (18467) i Leszek Sułek z Samoobrony - 10634. To była właśnie nowa siła polityczna, która na fali haseł walki o sprawiedliwość społeczną odniosła całkowicie niespodziewany sukces.

Jednogłosowy rekordzista

To podczas tamtych wyborów liczba kandydatów, którzy nie zebrali nawet stu głosów, była najwyższa. Był to efekt upadku wiary wyborców, że głos na egzotyczne czy „kanapowe” partie ma jakikolwiek sens. Rekordzistą in minus został w Toruńsko-Włocławskiem Alfred Tworek z KW Alternatywa Ruch Społeczny, który otrzymał zaledwie 4 głosy. Rekord ten „poprawił” cztery lata później w Bydgoszczy Włodzimierz Marnocha z Inicjatywy RP, który miał... tylko jeden głos. To jednak nie było w stanie powstrzymać liczby chętnych do sławy choćby poprzez wpisanie ich na listy kandydatów na posłów.

Współczesna scena

W 2005 roku do kolejnych wyborów sejmowych w Bydgoskiem wystartowało aż 350 kandydatów, reprezentujących 18 komitetów, w Toruńsko--Włocławskiem 338 z 17. Indywidualnie w Bydgoszczy nieznacznie wygrała lewica z liderem Januszem Zemke (33672 głosy). Na kilku kolejnych miejscach uplasowali się jego polityczni oponenci, jak Tomasz Markowski z PiS-u (17097) czy Teresa Piotrowska z PO (16716). W okręgu toruńsko-włocławskim za to miał miejsce zdecydowany triumf prawicy: najwięcej głosów zebrał Antoni Mężydło (16229) przed Anną Sobecką i Janem Wyrowińskim. To wówczas ukształtowała się współczesna scena polityczna: głównymi oponentami byli PiS i PO, słabła pozycja lewicy, choć w swoim bastionie, Bydgoszczy, wciąż czuła się dobrze.

Sikorski blisko stu tysięcy

Przyspieszone wybory sprzed 12 lat przyniosły ogromny sukces centroprawicy kosztem lewicy. Spodziewano się wówczas wielkiej koalicji PO-PiS, ale wyszła z tego wojenka trwająca do dziś. W 2007 roku Platforma Obywatelska pokonała Prawo i Sprawiedliwość w okręgu bydgoskim wynikiem 44:24 (mierzonym w procentach oddanych głosów), w toruńsko--włocławskiem 39:27.

Wynik „jedynki” w Bydgoszczy, Radosława Sikorskiego (91720 głosów) stał się lokalnym rekordem wszech czasów.

W 2011 r. wyniki w procentach były bardzo podobne i wyglądały tak: Bydgoskie 43:22, Toruńsko--Włocławskie 40:26. Były to pierwsze wybory do Sejmu w III RP, kiedy ich wyniki były w zasadzie identyczne z rezultatami z poprzedniego głosowania. Wynik „jedynki” w Bydgoszczy, Radosława Sikorskiego (91720 głosów) stał się lokalnym rekordem wszech czasów. Miarą zanikania dawnej potęgi lewicy była liczba głosów oddana na weterankę sejmowych pieleszy, Annę Bańkowską z Inowrocławia (16203), najmniejsza, jaką kiedykolwiek otrzymała. W Toruniu z kolei zdecydowanych liderów nie było, głosy się mocno spłaszczyły.

Z niewielką przewagą prawicy

Cztery lata temu, w wyborach, których wyniki wielu zaskoczyły, w Bydgoszczy PiS uzyskał 5 mandatów, PO - 4. W Toruńsko-Włocławskiem wygrana partii Jarosława Kaczyńskiego była wyraźniejsza: 6:4. Tym razem jednak głosy na poszczególnych kandydatów bardziej się rozproszyły niż w poprzednich latach, rekordzista w regionie, Tomasz Latos (PiS) zgromadził ich ponad 40 tys. Sukces PiS-u był jednak w naszym regionie nieznaczny, przewaga nad PO była niższa niż przeciętnie w kraju.

Krzysztof Błażejewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.