Była kraksa. Policjanci uciekli. Zarzutów wciąż nie usłyszeli

Czytaj dalej
Fot. Anna Kaczmarz / Polska Press
Marcin Koziestański

Była kraksa. Policjanci uciekli. Zarzutów wciąż nie usłyszeli

Marcin Koziestański

Od pół roku śledczy nie ustalili, czy w Bychawie był wypadek, czy kolizja. Od tego zależy los policjantów.

- Śledztwo trwa już tyle miesięcy, a policjanci wciąż nie usłyszeli zarzutów. Boję się, że sprawa wkrótce zostanie zamieciona pod dywan - niepokoi się matka 19-latka, który stał się ofiarą wypadku, do jakiego doszło w Bychawie pod Lublinem. To tam, w sobotę 11 marca o godz. 21.30, zderzyły się ze sobą dwa auta osobowe. 19-latek w prawidłowy sposób poruszał się swoim audi. Ze wstępnych ustaleń wynikało, że sprawcą zderzenia był kierowca toyoty, który nagle zjechał na przeciwległy pas ruchu. Okazało się, że był to 38-letni policjant z Bychawy, który po służbie jechał razem z 46-letnim kolegą z pracy. Po wypadku obaj opuścili auto i pieszo uciekli z miejsca zdarzenia.

Śledztwo prowadzili najpierw prokuratorzy z Lublina, potem przenoszone było do Świdnika, a następnie do Puław. Wszystko po to, by nie pojawiały się zarzuty o stronniczość. - Śledztwo wciąż prowadzone jest w sprawie. Póki co nikt nie usłyszał zarzutów, przez co nie można zastosować tymczasowego aresztu - mówi Piotr Sitarski z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

Dlaczego śledztwo trwa tak długo, a policjanci pół roku po zdarzeniu nie usłyszeli jeszcze zarzutów?

Jak udało nam się ustalić, puławscy śledczy powołali bowiem biegłego medyka, który do września ma stwierdzić, czy obrażenia 19-latka były na tyle poważne, by w tym przypadku można w ogóle mówić o przestępstwie.

- Tylko w przypadku, gdy obrażenia ofiary powodują konieczność leczenia dłuższego niż siedem dni, można mówić o przestępstwie spowodowania wypadku. Jeśli czas leczenia jest krótszy niż tydzień, sprawca odpowiada jedynie za spowodowanie kolizji, czyli wykroczenia - wyjaśnia Maciej Chorągiewicz, adwokat z Lublina, członek Stowarzyszenia im. prof. Zbigniewa Hołdy.

Z informacji, jakie przekazała nam matka ofiary, wynika, że 19-latek w wypadku doznał zerwania wiązadła kręgosłupa szyjnego. Z czasem pojawiły się u niego także problemy z koncentracją, widzeniem, a nawet z pamięcią.

- Obrażenia musi jednak szczegółowo zbadać powołany przez nas biegły. Bez tego nie może być mowy o zarzutach. Jeśli bowiem okazałoby się, że doszło jedynie do wykroczenia, nie moglibyśmy policjantów oskarżyć o ucieczkę z miejsca wypadku, bo nie można by wtedy mówić o wypadku, a jedynie o kolizji - tłumaczy Katarzyna Adamowicz, z-ca szefa Prokuratury Rejonowej w Puławach. I zastrzega: - To, że sprawa dotyczy mundurowych, nie ma znaczenia w długości prowadzenia śledztwa. Każdy obywatel jest równy wobec prawa.

Jednak mecenas Chorągiewicz zauważa jeszcze jeden problem. - Nie powinno się tak długo czekać na opinię biegłych i postawienie zarzutów sprawcom. Należy pamiętać, że wykroczenie po dwóch latach się przedawnia - punktuje.

Renata Laszczka-Rusek, rzeczniczka lubelskiej policji, zdradziła nam, że wobec mundurowych z Bychawy toczy się też postępawnie dyscyplinarne. - Jest już na końcowym etapie - precyzuje Laszczka-Rusek.

Marcin Koziestański

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.