Detektyw z Lublina stanie przed sądem. Za łapówki

Czytaj dalej
Fot. Małgorzata Genca
Marcin Koziestański

Detektyw z Lublina stanie przed sądem. Za łapówki

Marcin Koziestański

Znany detektyw z Lublina Krzysztof Sz. wkrótce stanie przed sądem. Razem z nim na ławie oskarżonych zasiądzie główny bohater afery taśmowej Marek F., skazany za nią na karę 2,5 roku bezwzględnego więzienia. Tym razem chodzi o przestępstwa korupcyjne.

Biznesmen Marek F. pod koniec 2016 roku został skazany za zlecenie nagrywania polityków w warszawskiej restauracji „Sowa&Przyjaciele”. Teraz Prokuratura Okręgowa w Warszawie oskarżyła go o wręczanie łapówek w zamian za fikcyjne zwolnienia lekarskie.

- Marka F. oskarżono o dwukrotne przekazanie łapówek lekarzom, którzy niezgodnie z prawem wystawili mu zaświadczenia usprawiedliwiające jego niestawiennictwo w charakterze podejrzanego przed Urzędem Kontroli Skarbowej oraz w prokuraturze - wyjaśnia Michał Dziekański, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Marek F. nigdy nie pojawił się w gabinecie lekarzy, którzy wystawiali mu zaświadczenia. Według śledczych, F. miał płacić za nie 500 - 800 zł. Pomagać mu w ich załatwieniu miał właśnie Krzysztof Sz., właściciel agencji detektywistycznej z Lublina, która ma swoje oddziały na terenie całego kraju. - Był on pośrednikiem, który załatwiał Markowi F. zwolnienia i przekazywał lekarzom łapówki - tłumaczy Dziekański.

Z ustaleń warszawskich prokuratorów wynika, że lubelski detektyw powoływał się na wpływy w policji i w zamian za korzyści majątkowe podejmował się załatwienia spraw swoich kontrahentów.

- Analiza materiałów wykazała, że w grudniu 2014 r. Marek F. zwrócił się do Krzysztofa Sz. o pomoc w „zorganizowaniu” zaświadczenia lekarskiego usprawiedliwiającego jego nieobecność w Urzędzie Kontroli Skarbowej we Wrocławiu. Odpowiednie zaświadczenia lekarskie zostały wystawione bez badań oskarżonego - tłumaczy Dziekański.

Sytuacja miała się powtórzyć w marcu 2015 r., kiedy Marek F. był wezwany do stawiennictwa w Prokuraturze Okręgowej w Białymstoku. - Ponownie za pośrednictwem Krzysztofa Sz. przekazał on łapówkę lekarzowi, który wystawił zaświadczenie lekarskie nie widząc nawet Marka F. - dodaje rzecznik prokuratury.

Akt oskarżenia przeciwko biznesmenowi i detektywowi trafił właśnie do Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia. Objęto nim również dwóch lekarzy, Piotra Z. i Edmunda Z., którym zarzucono przyjmowanie łapówek. Wszystkim czterem oskarżonym grozi kara nawet 10 lat pozbawienia wolności.

- Podejrzani Marek F. i Krzysztof Sz. przyznali się do zarzuconych im czynów, natomiast lekarze Piotr Z. i Edmund Z. nie przyznali się i złożyli wyjaśnienia, które w naszej ocenie są sprzeczne z dowodami - dodaje Dziekański.

Czekający detektywa proces to jednak nie koniec problemów Krzysztofa Sz. Prokuratura analizując jego znajomość z Markiem F. postanowiła zbadać, czy nie miał on związku z głośną aferą taśmową, która wybuchła w czerwcu 2014 r., gdy tygodnik „Wprost” opublikował stenogramy z nielegalnie podsłuchiwanych rozmów polityków.

W piątek nie udało nam się skontaktować z Krzysztofem Sz. Jednak w październiku ub.r., gdy informowaliśmy, że detektyw został zatrzymany w tej sprawie, a śledczy zabezpieczyli sprzęt z jego kancelarii, ten zaprzeczał, by miał jakikolwiek związek z głośną aferą.

- Nie byłem nigdy zamieszany w tę aferę i nie handlowałem żadnymi nagraniami. Jedyne moje powiązanie z tą sprawą to fakt, że znałem kiedyś Marka F. Jestem ciekawy, kto jest inicjatorem ponownego grzebania w tej starej sprawie - mówił w rozmowie z Kurierem Krzysztof Sz.

Marcin Koziestański

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.