Dziady i pany

Czytaj dalej
Fot. fot. www.wikipasy.pl
Andrzej Kozioł

Dziady i pany

Andrzej Kozioł

Sport. Przez sto lat na murach i płotach widniały te same napisy Cracovię zaczęto nazywać żydami Lustgartenowie dobrze się zapisali w Historii

Przez nieomal sto lat krakowskie mury i płoty pokrywały napisy, często ogromne, malowane wapnem i wielkim pędzlem, głoszące: „CRACOVIA PANY, WISŁA DZIADY”. Oczywiście zdarzały się też inskrypcje głoszące coś wręcz przeciwnego.

Te „pany”, brzmiące dziś uroczo anachronicznie, typowe są dla czasów kibicowskiej niewinności, gdy na boiskach krzyczano: „Sędzia kalosz!” i rzucano surrealistyczną propozycję: „Sędzia, kanarki doić!” (równie surrealistyczną propozycję składał posłom opozycji Piłsudski, polecając im, by wyprowadzali kury; po co, wiadomo...).

Teraz, kiedy schamieliśmy do imentu, czasami szare ściany rumienią się z powodu pokrywających je napisów. Sporo wśród nich antysemickiego plugastwa, którego w Polsce można się dopuszczać względnie bezkarnie. Bo albo ktoś uzna swastykę wyłącznie za prastary symbol, nie pamiętając, iż ukradł ją Hitler, albo zbagatelizuje spalenie kukły przedstawiającą Żyda w rytualnym stroju. Zdarzają się jednak napisy z pozoru zdecydowanie antysemickie, w rzeczywistości niosące nieco inne treści.

„Żydy” brzmią wulgarnie, „Żydzi” neutralnie, „Żydowie” - jak pisał Norwid - czcigodnie. Jednak w Krakowie „Żydy” to nie tylko nasi starsi bracia,to także zawodnicy Cracovii, mówiąc ogólniej - Cracovia. Dlaczego? Bo w Cracovii grywali Żydzi, podczas gdy Wisła uważała się za klub „aryjski”. Ba, jej zawodnicy, chociażby Reyman, posiadający w Krakowie ulicę swego imienia, pozwalali sobie na antysemickie wybryki. Na przykład nie podporządkowując się poleceniom sędziego Żyda.

Jeżeli więc widzę napis „Żydy na Wembley”, nie wiem, czy mam do czynienia z antysemityzmem (odpowiednik przedwojennego „Żydzi na Madagaskar”?) czy też z życzeniem miłośnika klubu z ul. Kałuży, pragnącego, aby jego klub zrobił wreszcie europejską karierę.

Wierszyka o sobie doczekał się też Józef Lustgarten:

A bramkarz Lustgarten
Ten skacze po bramie
Jak małpa po klatce
W podartej panamie.

Lustgarten - krakowski Żyd, doktor praw, zawodnik klubu już w czasach gimnazjalnych kojarzy mi się dobrze nie tylko dlatego, że grał w Cracovii (całe dzieciństwo i kawał młodości mieszkałem nieopodal stadionu), ale z powodu „Barcelony”, knajpy na rogu ulic Straszewskiego i dzisiejszej Piłsudskiego. „Barcelona”, oficjalnie nosząca inną nazwę, przed wojną była własnością Lustgartena seniora, ojca słynnego bramkarza.

Pamiętają tę knajpę liczne roczniki niegdysiejszych studentów UJ. Świetnie położona, tuż obok Collegium Novum, była miejscem oblewania sukcesów i zapijania klęsk. Zresztą co ja będę teraz opowiadał... Już wkrótce ukaże się moja książka „W krakowskich knajpach”. Co najwyżej mogę zacytować wiersz Adama Ziemianina:

Obudziłem się nagle
w „Barcelonie”
Pan Jasio nerwowo
Roznosił piwo
Jak zwykle
Nie wydając reszty

Galaretka wieprzowa
Trzęsła się ze strachu
Gdy przy drugim stoliku
Usiadł donosiciel

Wojtek Bellon
Wciąż chciał
Wyjechać z „Barcelony”
W góry
Lecz coś go trzymało

Potem przyszedł
Andrzej z Musiałem
i Jurkiem Gizellą
Uśmiechali się stypendialnie

Wtedy jeszcze mieliśmy
Paszporty do młodości
Takie radosne

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie? - odcinek 4

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, NaszeMiasto

Andrzej Kozioł

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.