Galopem, kłusem, rysią. Rysi Todys-Płonki pęd przez życie do innych
W całej sienkiewiczowskiej Trylogii, oddziały konnych i pojedynczy jeźdźcy sunęli rysią. To nie obłąkańczy galop, nie spokojny stęp, raczej elegancki, szybki i skuteczny kłus. Rysia, bo tak zwą ją znajomi i przyjaciele, tak właśnie przemierza życie: szybko i bardzo skutecznie.
Zawsze chciała być Ryszardą, Rysią. Została Marią Ryszardą.
- Ksiądz podobno powiedział, że nie ma świętego Ryszarda, nie pamiętam, mała byłam, ale chyba był niedouczony, bo Ryszardów i Ryszard jest całe mnóstwo - wyjaśnia Rysia.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień