Paweł Kowal

Gierkowanie – nie budowanie

Gierkowanie – nie budowanie
Paweł Kowal

Łatwo dać po 500 zł: trzeba tylko przelać na konta. Trudniej coś zbudować – a właściwie budowanie to tej władzy nie wychodzi wcale.

Centralny Port Komunikacyjny będzie jedną wielką historią niezgulstwa w zarządzaniu tej ekipy i osobiście premiera, który to miał być taki „techniczny” – a właściwie „technokratyczny” i sprawnie zarządzać państwem. Miał załatwiać sprawy. Premier tymczasem każdego dnia zajmuje się zapasami z konkurencją wewnątrz rządu i propagandą sukcesu, a sukcesu nie ma. W czasach wojny i kryzysu Polakom należałby się wreszcie od historii styl Churchilla a dostają właśnie Gierka. Premier zatem gierkuje a nie buduje. CPK jest tylko i aż symbolem, bo nawet Muzeum Bitwy Warszawskiej się ślimaczy a spółka państwowa, które miała budować uwaga – drewniane domy – domów nie buduje. I tak bez końca.

W tych warunkach w sumie nie dziwi, że władzy PiS nie udały się żadne programy budowy mieszkań. Polska od lata jest na szarym końcu wszystkich możliwych statystyk mieszkaniowych w Europie pod każdym względem: i wielkości mieszkań, i komfortu, i chyba nawet doświetlenia pomieszczeń. Ta władza budować nie potrafi. Ludzie może wytrzymają bez CPK (nie wiadomo czy jest potrezbny), ale bez mieszkań już nie za bardzo. W Polsce mieszkania budują najczęściej deweloperzy – diabli wiedzą skąd ta nieszczęsna nazwa. Nazwijmy zatem tych co budują – budowniczymi domów. To dzięki nim i kredytom hipotecznym Polki i Polacy mają jednak gdzie mieszkać. No ale ci budowniczy – więksi i mniejsi, tacy, co tworzą osiedla wielkie w Krakowie i Wrocławiu i tacy, co budują kilka bloków w Skawinie, stali się solą w oku władzy.

Były już w ostatnich latach kampanie przeciw nauczycielom, przeciw opiekunom niepełnosprawnych, przeciw młodym lekarzom, przeciw pielęgniarkom i wiele innych: teraz blady strach padł na budowniczych: teraz oni są na muszce władzy. Dzięki ich efektywności widać czarno na białym, że rząd sam z siebie żadnego programu mieszkaniowego nie wygeneruje – nic nie zbuduje. Na spotkanie ze mną w Strzelcach Krajeńskich przyszła właśnie właścicielka takiej firmy budowalnej – zatrudnia kilkanaście osób i kilku podwykonawców, buduje tanio, w swoim ukochanym mieście i padł na nią po ogłoszeniu walki z deweloperami blady strach: co im teraz zrobią? Kontrole dodatkowe? Policja? Przecież ona nic z złego nie robi, tylko domy i mieszkania buduje, i je sprzedaje już kilkanaście lat. Pewnie nawet wolałaby nie być nazywana deweloperką, tylko jakoś skromniej.

To nie chodzi tylko o budowanie z cegieł i betonu. Ta władza jest władzą destrukcji – destrukcji zaufania, serdeczności międzyludzkiej, pewności, ze jeśli solidnie pracujesz to nic ci się nie stanie. Po odejściu tej władzy za rok, dużo będzie jak zwykle domów do budowania a do odbudowywania więzi społecznych i zwykłej życzliwości między Polakami.

Paweł Kowal

Komentarze

1
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

piotr

Milioner Paweł Kowal, chciał być oryginalny, dlatego użył w tytule neologizmu, nie wiedząc o tym, tak jak Monsieur Jourdain nie wiedział, że mówi prozą. Dowodzi tego kolejne zdanie z felietoniszcza doktora habilitowanego Kowala. Doktor habilitowany odwołuje się do pomocy diabła w sprawie wyjaśnienia terminu deweloper, a wystarczyłoby przecież sięgać do słownika wyrazów obcych - developer, deweloper «osoba lub firma, która inwestuje w budowę domów na sprzedaż»• developerski, deweloperski (sjp pwn). Czytając ze zrozumieniem hasło, osoba średnio inteligentna łatwo dojdzie do wniosku, że deweloper, to ktoś więcej niż budowniczy domów. Ale panu dr hab. się to słowo nie podoba. I co ma do zaproponowania? Ano budowniczego domów, którym może być praktycznie każdy. Niechęć do terminu obcojęzycznego, w sytuacji, gdy w polszczyźnie aż się roi od słów zapożyczonych z języków obcych, to przejaw "parafiańszczyzny" i zaściankowości myślenia. Czy, jakiś termin przyjmie się w polszczyźnie, nie decyduje przecież ani P. Kowal, ani Donald Tusk, anie też jakiekolwiek gremium partyjne, które P. Kowal reprezentuje. Nie wróżę P. Kowalowi powodzenia w upowszechnieniu wyrazu "gierkowanie". Ani to oryginalne, ani zrozumiałe, coraz mniej, im adresat młodszy. Ale milioner p. Kowal chciał być oryginalny, chciał dopiec, po raz 99999-ty znienawidzonej władzy, o której odejściu marzy, prawdopodobnie w nadziei na objęcie intratnej posady. Gdyby P. Kowal mniej się kierował zacietrzewieniem i emocjami, a więcej rozumem, to, mimo wszystko, musiałby uznać, że czasy Edwarda Gierka, w porównaniu z jego poprzednikiem Gomułką, przyniosły pewien postęp gospodarczy i cywilizacyjny Polski. Budowano na kredyt (tak dziś się zresztą czyni), ale też nie wszystkie inwestycje nie miały sensu, choćby tzw. gierkówka, czy Port Północny. Wiele z tych inwestycji skutecznie unicestwili koledzy P. Kowala, a zwłaszcza jeden, bodajże Lewandowski. Z wyżyn niekompetencji i ignorancji politolog P. Kowal oświadcza, że CPK, to inwestycja będzie, bo nie jest. Skąd o tym, wie, Bóg jeden raczy wiedzieć, może od miłośnika portu lotniczego w Berlinie, Rafała Trzaskowskiego? A budowanie domów, to nie fraszka. To również nie zadanie ministerstw i innych urzędów. Jeden skrzywdzony? deweloper, to słaby dowód na rzekome niezgulstwo i nieumiejętność rządzenia w odróżnieniu od setek oszukanych i zrujnowanych przedsiębiorców budowlanych, uczestniczących w budowie autostrad podczas rządów Tuska. Pamiętamy też sprytnego ministra Grada, który miał zbudować elektrownię atomową, a zbudował swoją fortunę. Przykładów niekompetencji, dowodów kierowania się interesem partyjnym i prywatnym można znaleźć bez liku, ale po co P. Kowal ma szukać ich u siebie, lepiej u innych, i jak zwykle czaruje, że jak my dojdziemy do władzy, to zapanuje w Polsce miedzy Polakami życzliwość, serdeczność. Tylko najpierw trzeba pozbyć się władzy. A jak to zrobić, jeśli nie ma się programu, nie potrafi go opracować? Zwyczajnie, sianiem nienawiści, namawianiem do przemocy, do obalenia władzy, jak to czyni dziś wielu polityków sfrustrowanej opozycji. Politolog, to osoba, która patrzy dalej. Próżno szukać dalekowzroczności w bączkach intelektualnych P. Kowala. Próżno szukać czegokolwiek pozytywnego. P. Kowal nie zastanawia się nad skutkami swojej pisaniny. Zapomina, że chcąc przekonać kogokolwiek do swoich argumentów, wyjąwszy ruskich, chińskich i koreańskich satrapów, trzeba im zaprezentować jakiś program. Straszenie na Polaków nie działa. Strachy na Lachy. I niezmiennie zachęcam dr hab. Kowala, to studiowania słownika ortograficznego, na naukę nigdy nie jest za późno!

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.