Koalicja antysmogowa. Rośliną w smog

Czytaj dalej
Fot. Pixabay
Sławomir Skomra

Koalicja antysmogowa. Rośliną w smog

Sławomir Skomra

Maseczki, oczyszczacze powietrza i rośliny. Tymi sposobami nie zwalczymy problemu smogu, ale możemy zadbać o własne zdrowie.

To był poniedziałek wieczorem, kiedy dane zebrane przez Inspekcję Ochrony Środowiska wskazały na przekroczenie w Lublinie norm zanieczyszczenia powietrza. Poziom pyłów zawieszonych PM10 we wtorek rano wyniósł 113,5 µg/m3, a PM2,5 106 g/m3.

Zaznaczymy, że oba rodzaje pyłów zawierają toksyczne substancje, a ten oznaczony jako PM2 uznawany jest przez Światową Organizację Zdrowia za najgroźniejszy dla zdrowia.

Normy środowiskowe wskazują, że przekroczenie poziomu zanieczyszczeń powietrza może być odnotowane na danym ternie tylko (i aż) przez 35 dni w roku. W Lublinie ten limit został wyczerpany 8 listopada.

Smog jest zmorą, z którą miasta i kraje starają się walczyć na różne sposoby. Jak na razie tę walkę przegrywamy.

Walka toczy się dwutorowo. Po pierwsze staramy się atakować smog np. zachęcając do wymiany pieców w domach na lepsze, nowsze i edukować mieszkańców, aby palili lepszej jakości paliwem.

Po drugie, ta walka to też obrona przed smogiem. Bronić jest się trudno, ale można to robić. Sposoby, które podpowiadamy nie zwalczą zanieczyszczenia powietrza, ale pozwolą ochronić nasze najbliższe otoczenie.

Na ulicy

Po pierwsze: maseczki na twarz. Jest to coraz powszechniejszy widok na ulicach Lublina. Jeszcze kilka lat temu nosili je wyłącznie obcokrajowcy i ten widok budził zdziwienie. Dziś takie maseczki noszą też Polacy.

Wybór masek ochronnych w sklepach jest bardzo duży. Ale nie każda oferowana jest skuteczna. Na pewno nie można się skusić na tanie maseczki antypyłowe sprzedawane w marketach budowlanych. Nie tędy droga.

Ta profesjonalna może zatrzymać nawet 99 procent zanieczyszczeń, które chcą z powietrzem przeniknąć do ludzkiego organizmu. Wybierając odpowiednią maseczkę trzeba zwrócić uwagę na kilka rzeczy.

Przede wszystkim na to, czy ma oznaczenia. Symbole FFP1, FFP2, FFP3 wskazują na klasę i skuteczność filtra. 1 to najsłabsza, a 3 najwyższa.

Oznaczenie NR wskazuje, że to maska jednorazowa, która jest skuteczna przez ok. osiem godzin. Symbol R oznacza maskę wielokrotnego użytku, a litera D wskazuje, że jest to maska profesjonalna, przemysłowa, do pracy w zapylonym środowisku.

Kolejną sprawą jest wybór filtra. N99 to filtr węglowy, skuteczny, wyłapujący oprócz PM10 i PM 2 też wirusy czy gazy jak ozon. Filtr HEPA ma niższą (nieznacznie) skuteczność, ale też jest polecany. W jednym i drugim przypadku filtry (całe maski) należy wymienić po kilkudziesięciu godzinach używania.

Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest filtr bioaktywny. Jego zaletą jest to, że nie tylko zatrzymuje zanieczyszczenia, ale też je unieszkodliwia. Lecz takie filtry też nie są wieczne i po jakimś czasie trzeba je wymienić.

Maseczki kosztują od 100 zł w górę. Za te najlepsze trzeba zapłacić nawet 200 zł.

W domu

Walcząc ze smogiem można do domu kupić oczyszczacz powietrza. To elektryczne urządzenie, za które trzeba zapłacić znacznie więcej. Kosztuje od kilkuset złotych do nawet ok. 3 tys. zł.

Takie urządzenia oczyszczają powietrze (często też nawilżają i eliminują zapachy) przy zastosowaniu filtrów HEPA lub wodnych.

Wybierając urządzenie trzeba posiłkować się danymi przedstawionymi przez producenta. On deklaruje skuteczność filtra, jego zakres działania (też to, na jaką powierzchnie pomieszczenia oczyszcza) i co najważniejsze, jego żywotność. Trzeba pamiętać, że filtry się zużywają i należy je co jakiś czas wymieniać. Eksperci odradzają kupna filtrów HEPA, które można umyć i zamontować w oczyszczaczu ponownie. Mówią zgodnie, że taki filtr ma niską skuteczność.

Kupując urządzenie trzeba pamiętać, że im lepszy filtr, tym rzadziej się go wymienia, ale za to jest to droższa operacja. Sam filtr może kosztować kilkaset złotych, ale z reguły - w lepszych modelach urządzeń - trzeba go wymienić raz na sezon grzewczy.

Na parapecie i w ogrodzie

Trzeci sposób to rośliny. Wydaje się, że natura sama z siebie przygotowała się na walkę ze smogiem. Istnieją rośliny doniczkowe, które pomogą w zmniejszeniu zanieczyszczenia powietrza w domu.

Nie jest to mit, bo swego czasu nawet naukowcy z kosmicznej agencji NASA przygotowali wykaz roślin mogących oczyszczać powietrze. Te rośliny są skuteczne w walce benzenem, formaldehydem, ksylenem czy amoniakiem. Trzeba jednak pamiętać, że jedna „paprotka” nie zajmie sią całym domem i nie zabezpieczy jego mieszkańców przed złym powietrzem. NASA postuluje, aby jedna antysmogowa roślina przypadała na 9 metrów kwadratowych pomieszczenia.

Ale do rzeczy, jakie rośliny wybrać? Można postawić w domu np. daktylowca niskiego, paproć, zielistkę Steberga, palmę, figowca benjamina, lipę szafirkowatą, bluszcz pospolity albo popularne draceny czy chryzantemy. Te dwie ostatnie mają według NASA bardzo dużą skuteczność i zajmują się szeregiem szkodliwych związków w powietrzu.

Jeśli ktoś ma ogródek, kawałek ziemi przed domem, może też posadzić drzewa. Wśród tych najlepiej oczyszczających powietrze wymienia się: robinię akacjową, jesion pensylwański, gruszę pospolitą, brzozę brodawkowatą, jarząb szwedzki i powszechną w Polsce lipę drobnolistną.

Ceny roślin są różne. Za draceny trzeba zapłacić od 10 zł za małą sadzonkę do nawet 400 zł za wyrośniętą, mającą więcej niż 1 metr wysokości. Warto w takim przypadku polować na okazje cenowe w marketach, bo można kwiaty kupić taniej.

Sadzonki drzew są droższe. Jarząb szwedzki mający 3 m wysokości kosztuje ok. 450 zł. Tańsza jest lipa, bo kosztuje jakieś 50 zł za niemal dwumetrowe drzewko.

Sławomir Skomra

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.