„Makrum” jak wańka-wstańka Nie skruszył go ani nie zmielił czas...

Czytaj dalej
Fot. Archiwum/Dariusz Bloch
Krzysztof Błażejewski

„Makrum” jak wańka-wstańka Nie skruszył go ani nie zmielił czas...

Krzysztof Błażejewski

Zakłady te w PRL-u były chlubą i dumą miejscowych władz partyjnych. W siermiężnej, niewydolnej socjalistycznej gospodarce „Makrum” wyróżniało się licznymi kontraktami eksportowymi.

Nazwa „Makrum”, jednego z największych zakładów przemysłowych PRL-owskiej Bydgoszczy, pochodzi od ich sztandarowego produktu, czyli maszyn krusząco-mielących. Zakład jednak nie powstał w czasach PRL-u od zera, jak to ówczesna propaganda usiłowała powojennemu społeczeństwu „wcisnąć”. Państwowe Zakłady Budowy Maszyn powstały na bazie doskonale znanej jeszcze szeroko poza regionem w czasach prus-kich fabryki Loehnerta.

Hermann Loehnert zaczynał, jak większość ówczesnych przemysłowców, od małej fabryczki przy ul. Podolskiej, wytwarzającej maszyny i urządzenia dla rolnictwa. Interes szedł znakomicie, więc Loehnert postanowił rozszerzyć produkcję o wydajne maszyny do mielenia np. cementu, rud metali, a także maszyny przeznaczone dla cukrowni i gorzelni. Potrzebował większego terenu, więc przeniósł najpierw zakład na ul. Dworcową, a później kupił rozległy pusty teren na północnym obrzeżu Bydgoszczy przy ul. Leśnej. Do I wojny powstał tam cały zespół hal produkcyjnych, a zatrudnienie sięgnęło prawie tysiąca osób. Był to jeden z największych i najnowocześniejszych zakładów przemysłowych w pruskiej Bydgoszczy. W czasie I wojny światowej rozwijał się dalej, realizując zamówienia dla niemieckiej armii.

Sukces dzięki... zimnej wojnie

W międzywojniu losy zakładu przypominały sinusoidę. Najpierw był bliski upadku po utracie rynku pruskiego i po wyjeździe wykwalifikowanej kadry inżynieryjno-technicznej. Uratowało go wejście do spółki polsko-niemieckiej i poszerzenie asortymentu produkcji o coraz bardziej skomplikowane urządzenia i maszyny. Pod koniec lat 20 fabryka była drugim pod względem wielkości produkcji (po Kablu Polskim) zakładem przemysłowym Bydgoszczy. Żelazne konstrukcje, kotły i maszyny eksportowano m.in. do Belgii i Jugosławii. Kryzys gospodarczy spowodował jednak niemal kompletne zatrzymanie produkcji. Mali wytwórcy, bardziej elastyczni, zmieniali profile produkcji, u Loehnerta trudno było jednak bez środków na inwestycje coś w istotny sposób zmieniać. Zamówienia siadły, wstrzymano produkcję i ogłoszono upadłość.

Pozostało jeszcze 70% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Krzysztof Błażejewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.