Mieszkaniec Woli Zgłobieńskiej: Nie zabierajcie nam tych koni!

Czytaj dalej
Fot. K.Łokaj
Małgorzata Froń

Mieszkaniec Woli Zgłobieńskiej: Nie zabierajcie nam tych koni!

Małgorzata Froń

Wiesław Czul od 15 lat opiekuje się końmi wykupionymi od śmierci przez ekologów. Wczoraj przedstawiciele Gai chcieli mu je odebrać. Nie pozwolił. Interweniowała policja.

Koni jest pięć. Wszystkie po dramatycznych przejściach, cudem ocalone od śmierci. Poprzedni właściciele pozbyli się ich, bo były chore lub narowiste. Uratował je klub Gaja, organizacja, która dzięki dobrowolnym składkom ludzi wykupuje zwierzęta skazane na rzeź. Pięć takich uratowanych koni trafiło do gospodarstwa pana Wiesława.

Konie to całe moje życie

Wiesław Czul razem z żoną mieszkają w Woli Zgłobieńskiej. W gospodarstwie, oprócz koni, są jeszcze kozy i dwanaście psów.

- Ludzie podrzucają te psy, a my je przygarniamy - mówi pan Wiesław.

Końmi, które Gaja wykupiła od śmierci, zajmuje się od 15 lat.

- W tym czasie przez nasze gospodarstwo przewinęło się ich dziewięć. Wszystkie były zaniedbane, niektóre narowiste, trzeba było włożyć dużo pracy i energii, żeby je postawić na nogi.

Gospodarz o każdym ze swoich podopiecznych wie wszystko. Wie, co przeżyły.

- Proszę popatrzeć - Kasia ma 19 lub 20 lat, była uwięziona przez 11 lat, nawet nie wychodziła ze stajni, u nas jest od 7 lat. Premiera jest też podobnym wieku, u nas żyje 7 lat, ma przewlekły ochwat - wylicza pan Wiesław. - Premiera jest bardzo związana z Bubą, która trafiła do nas od rolnika z sąsiedniej wsi, chciał ją sprzedać na rzeź. Buba ma 6 lat.

Kolejny to 10-letni Sugar. Był bardzo agresywny, kopał, gryzł, dlatego właściciele się go po-zbyli. W gospodarstwie w Woli Zgłobieńskiej jest jeszcze 10-letni Samson.


- Przez dziesięć lat dawaliśmy sobie radę, Gaja nam pomagała, ja pracowałem za granicą, jakoś to szło. Od pewnego czasu mamy problemy finansowe, dlatego w lutym poprosiliśmy Klub Gaja o pomoc - mówi Czul.

Zaczęły się kłopoty

- Chciałem, żeby mi dali tysiąc złotych miesięcznie, to nie jest nie wiadomo jaka kwota, w końcu ludzie zbierają dla nich pieniądze w całym kraju, odpisują jeden procent podatku na tę organizację - tłumaczy pan Wiesław. - Powiedzieli, że nie dadzą

„Wiesław Czul i jego żona Magdalena mają nadzwyczajne moce przyciągania trudnych końskich przypadków, uzdrawiania ich życia i opiekowania się nimi aż
K.Łokaj

mi tych pieniędzy. Wtedy w emocjach zażądałem, żeby sobie zabrali konie. Potem zrobiło mi się żal, zwierzęta tu mają bardzo dobre warunki, mogą biegać po łące, są zżyte ze sobą. Postanowiłem, że ich nie oddam. Tutaj jest ich miejsce, tu powinny dożyć swoich dni - dodaje.

Wczoraj przed południem do Woli Zgłobieńskiej przyjechali przedstawiciele Klubu Gaja. Przywieźli ze sobą bukmanki, przyczepki do przewozu koni.

- Znaleźliśmy miejsca, gdzie będzie im lepiej. One były tylko użyczone panu Czulowi. Mamy prawo je zabrać, bo są naszą własnością - twierdzi Paweł Grzybowski, przedstawiciel Gai. - Taka jest decyzja klubu. Przez 15 lat współpracowaliśmy z panem Czulem, ale nie widzimy już możliwości dalszej współpracy. Chcemy te konie przekazać do innych ośrodków, przystosować do pracy i do rekreacji.

Zdenerwowany pan Wiesław oświadczył, że jak brał chore i narowiste konie, to było dobrze. Wtedy nikt inny ich nie chciał. Jak zwierzęta stanęły na nogi, to się je chce zabrać.

- Nie byłoby całej tej sytuacji, gdybym nie poprosił Gaję o pieniądze - mówił pan Wiesław.

Jednak przedstawiciele Gai twierdzą, że nie o pieniądze tu idzie. - Niektóre zwierzęta są chore, trzeba je leczyć - argumentował Grzybowski.

Ostatecznie ekologom nie udało się zabrać koni. Pan Wiesław odmówił ich wydania. Nawet gdy przyjechał patrol policyjny. - Jednego tylko nie rozumiem, na transport do Opola i Łodzi mają pieniądze, na leczenie w innym miejscu też, czemu nie tutaj. Te konie są tu szczęśliwe, mają wszystko, co jest im potrzebne. Mam nadzieję, że znajdą się ludzie, którzy nam pomogą - wierzy gospodarz z Woli Zgłobieńskiej.

Małgorzata Froń

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.