Pinkus z Zielonej Góry

Na moje kiepełe: Posłowie PiS zrobią porządek w niebie

Pinkus z Zielonej Góry

Przyjechał Karol ze wsi i, jak to wieśniak, od razu mnie zapytuje: - Co tam, panie Pinkus, w polityce? Bo ja telewizji nie oglądam i radia też nie słucham.

- Nie oglądasz i nie słuchasz? To trzeba było za prąd zapłacić i elektrownia by tobie jego nie odłączyła! Ale nie, ty wolisz mieć darmowego, prywatnego informatora.
- Chyba zaraz ciebie na tym progu zabiję!
- Karol! Szczęście, żeś ty tego komornika nie zabił. No! Nie wytrzeszczaj tak oczów. Tego komornika, co on tobie radio i telewizor zajął. Nie lepiej było tobie jednak ten podatek gruntowy zapłacić?

Karol rzucił się na mnie i wciągnął mnie na pierwsze piętro ze słowami: - To ty mi zaraz zapłacisz za te wszystkie obelgi, kalumnie i pomówienia! Ty darmowy informatorze, ty! Ty podstępny prowokatorze, ty! O matko! Ale żem się zasapał. Ja kiedyś przez ciebie w szpitalu wyląduję!
- Na pewno ciebie tam odwiedzę.
- Żeby mnie dobić?!
- Coś ty, Karol! Ja przyjdę do ciebie tak, jak marszałek naszego Sejmu Kuchciński do chorego Jarosława Kaczyńskiego. Z dobrym słowem.
- Z dobrym słowem? I cóż takiego ten Kuchciński powiedział Kaczyńskiemu?
- Powiedział, że parlament przesyła jemu pozdrowienia i życzenia szybkiego powrotu do zdrowia 238 głosami za, 120 przeciw i 40 wstrzymującymi się.

- Pinkus! Ty nie próbuj do mnie przychodzić, jak ten marszałek, bo ja na twój widok dostanę ciśnienia 240 na 120 i temperatury 40 stopni! Owszem, słyszałem, że ten marszałek tak prowadzi sesje sejmowe i takie decyzje podejmuje, że aż się tynk na ścianach sali sejmowej marszczy i lakier na ławach sejmowych pęka!
- Niedługo i mury zaczną pękać, i stanie się tak, jak już ludzie prorokują.
- Co będzie?
- Mury runą, dach się zawali i pogrzebie pod sobą posłów, senatorów i cały rząd.
- Ale to głównie PiS, to oni pójdą prosto do nieba.
- Pójdą. W niebie radość wielka. Na ich spotkanie sam Pan Bóg wychodzi. Idzie, idzie i spotyka Adama i Ewę. Nasi Prarodzice zęby zacisnęli i ciągną dwie ciężkie walizy. Bóg Ojciec się ich pyta: - A dokąd to dzieci moje, dokąd? Na to Adam i Ewa: - Do Irlandii, Panie Boże, do Irlandii!

- Też bym z nieba wyemigrował na widok Ziobry, Macierewicza, że o posłance Krystynie Pawłowicz nie wspomnę.
- Joj! Mnie by sam Jarosław Ka. wystarczył.
- Fakt. A wiesz, Pinkus, że ja mocno współczuję Panu Bogu. Oni Jemu nie darują, że dopuścił do katastrofy smoleńskiej!

Pinkus z Zielonej Góry

Pinkus z Zielonej Góry

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.