Urszula Sobol

Niektóre kobiety z dziećmi wracają na Ukrainę. Nie mogą się odnaleźć

Ukraińskie matki z dziećmi wracają na Ukrainę. Tęsknota za bliskimi, ciągły stres i strach są ważniejsze niż bezpieczeństwo Fot. Krzysztof Kapica Ukraińskie matki z dziećmi wracają na Ukrainę. Tęsknota za bliskimi, ciągły stres i strach są ważniejsze niż bezpieczeństwo
Urszula Sobol

Nie tylko mężczyźni, ale również niektóre kobiety wracają na Ukrainę. I chociaż uciekły przed piekłem wojny to jednak tęsknota za bliskimi, niepokój o rodziny są większe niż własne bezpieczeństwo. Niektórzy nie potrafią odnaleźć się w nowej rzeczywistości w Polsce. Chcą wracać do domu mimo obaw przed Rosjanami i bombardowaniami.

Straż Graniczna informuje, że od 24 lutego, czyli od początku napaści Rosji granicę polsko-ukraińską przekroczyło ponad 2 miliony uchodźców. Były to głównie kobiety z dziećmi i osoby starsze. Niektórzy z uchodźców zdecydowali się już na powrót do ojczyzny. Byli to głównie mężczyźni, którzy wracali na Ukrainę, aby walczyć o wolność. Wśród przekraczających powrotnie granicę są także kobiety z dziećmi, które mimo trwającej wojny, chcą wrócić do swojego kraju.

- Byłem świadkiem kilkunastu takich dramatycznych sytuacji. Matki z dziećmi przekraczały granicę z Polską. Za jakiś czas, czasami nawet kilka godzin pytały o drogę powrotną - opowiada Mateusz, jeden z wolontariuszy na przejściu granicznym w Budomierzu koło Lubaczowa. - Wracały same lub z dziećmi. Nie udało się ich zatrzymać. Nie dały się przekonać, że ryzykują życiem.

Uchodźcy są wdzięczni, ale serca ich zostały na Ukrainie

Przed dylematem powrotu do ogarniętej wojną Ukrainy stoi bardzo dużo uchodźców, którzy znaleźli już dach nad głową.

31-letnia Svitlana Saienko uciekła do Polski razem z 11-letnim synem i 8 -miesięczną córeczką z Krzywego Rogu, miasta w środkowej Ukrainie, w obwodzie dniepropietrowskim. Całe swoje życie spakowała do jednej małej walizki. Podróż do przejścia granicznego w Medyce zajęła jej kilka dni. W Polsce nie znała nikogo. Nie miała się też, gdzie zatrzymać. Schronienie znalazła u rodziny w Rzeszowie.

- Jesteśmy tutaj już prawie tydzień. Mamy własny pokoik z łóżeczkiem dla córeczki. Nie brakuje nam niczego i jestem z całego serca wdzięczna za każdą pomoc, którą tutaj otrzymałam - opowiada ze łzami w oczach Svitlana. - Jednak moje serce zostało na Ukrainie, przy mamie i wszystkich bliskich. Nie mogę się tutaj odnaleźć. Nie mogę przestać myśleć o moich bliskich. Ja tutaj jestem bezpieczna, ale oni tam zostali. Ja mam co jeść, a oni...

Svietlana chce wrócić na Ukrainę.

- Wiem, że mam dwoje dzieci, ale to jest silniejsze - płacze Swietlana.

Lyudmyla Witeonko w Rzeszowie jest już ponad 2 tygodnie. Przyjechała z dwójką dzieci.

- Nie mogę się odnaleźć w nowej rzeczywistości - opowiada Lyudmyla. - Nie znam prawie języka polskiego. Moje dzieci nie mogą przyzwyczaić się do nowego miejsca. Nie śpią w nocy, płaczą. Mam nadzieję, że wkrótce chociaż troszeczkę uspokoi się wszystko i wrócę do domu na Ukrainę. Nie wyobrażam sobie życia w Polsce. Dziękuję Wam za przyjęcie mnie, za gościnę, ale chcę wrócić jak najszybciej się swojego domu.

Zetknięcie z rzeczywistością mogło okazać się zbyt trudne

Doktor Barbara Przywara, socjolog, prodziekan Kolegium Mediów i Komunikacji Społecznej Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie tłumaczy, dlaczego uchodźcy decydują się na powrót na Ukrainę.

- Tam zostali ich mężowie, często starsi synowie, rodzice potrzebujący pomocy, czasami dobytek, zwierzęta, niekiedy pola do uprawy. Być może pierwsza decyzja o wyjeździe była spowodowana silnym strachem, szokiem, a w miarę upływu czasu i kontaktu z tymi którzy zostali inaczej oceniają sytuację - mówi dr Barbara Przywara.

Dodaje, że zetknięcie z rzeczywistością życia na obczyźnie dla wielu uchodźców mogło okazać się zbyt trudne.

- Myślę też, że sporo z tych osób chce po prostu też coś zrobić dla swojego kraju, aktywnie pomagać walczącym - dopowiada socjolog.

Urszula Sobol

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.