Niektórzy rowerzyści jeżdżą bez głowy. Zobacz długą listę grzechów cyklistów

Czytaj dalej
Fot. Piotr Krzyżanowski
Marek Weckwerth

Niektórzy rowerzyści jeżdżą bez głowy. Zobacz długą listę grzechów cyklistów

Marek Weckwerth

Katalog złych, nieodpowiedzialnych, a nawet bezrozumnych zachowań rowerzystów, jest równie długi, jak kierowców aut osobowych. Włos jeży się na głowie, nawet gdy jedzie się w kasku.

Nagłe, niesygnalizowane wjeżdżanie ze ścieżki na przejazd rowerowy, albo co gorsza na przejście dla pieszych tuż przed maską rozpędzonego auta, zajeżdżanie drogi innym rowerzystom, brak oświetlenia gdy jest już ciemno. Wymieniać można długo…

Rowerzysta zatrzymuje się przy prawej krawędzi ścieżki rowerowej. Czyli prawidłowo. Rozmawia przez „komórkę”, a gdy kończy rusza i zjeżdża ku lewej krawędzi. Nawet nie spogląda, czy przypadkiem z tyłu ktoś nie nadjeżdża. To niestety nagminne zjawisko na trasach rowerowych.

Jeśli od tyłu z dużą szybkością nadjeżdża inny jednoślad, kraksa jest właściwie nieunikniona. Rzecz jasna cząstka winy jest także po stronie nadjeżdżającego, który nie wziął pod uwagę, że ten stojący zachowa się nieracjonalnie. Rada jest jedna: zwolnić, ostrzec dźwiękiem dzwonka albo donośnym „uwaga!”.

Niebezpieczny jest pas rowerowy wydzielony z asfaltowej promenady w bydgoskim Myślęcinku (największym parku miejskim w kraju). Zagrożenie czai się wszędzie, bo jeżdżący promenadą rolkarze bardzo często nagle wjeżdżają na pas rowerowy. Robią to także małe dzieci na rowerkach, nie dość pilnowane przez rodziców. I pieszym, i biegaczom to się zdarza.

Ci, którzy pojawiają się na pasie rowerowym, nawet nie raczą odwrócić głowy, by sprawdzić czy nic im nie grozi.

Pas dla rowerów powinien być zdecydowanie wyraźniej, najlepiej stałymi elementami bezpieczeństwa, oddzielony od deptaka. Tak samo źle jest wszędzie – w Bydgoszczy, regionie, kraju – gdzie sąsiadują ze sobą ścieżka rowerowa i chodnik. - Nie odnotowujemy wypadków na naszej promenadzie, ale przyjmujemy tę uwagę i zastanowimy się co zrobić, aby zwiększyć bezpieczeństwo – zapewnia Sandra Tyczyno, rzecznik LPKiW.

Rowerzyści bez świateł
Po zapadnięciu zmroku dużym zagrożeniem są rowerzyści, którzy nie mają oświetlenia, a często jest tak, że nawet odblasków. Najwięcej takich osobników można spotkać krótko po tym, jak robi się ciemno, bo wydawało im się, że zdążą wrócić do domów zanim słońce schowa się za horyzont. Nie zdążyli.

Komisarz Robert Jakubas z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy przypomina, że każdy rower musi być wyposażony w lampki – białe z przodu i czerwone z tyłu, i mogą to być pulsujące światła, które wyraźnie odróżniają rower od innych pojazdów. Fakt, że rowery sprzedawane są w większości bez oświetlenia, nie zwalnia kupujących od obowiązku wyposażenia się w nie. W ciągu dnia wystarczą odblaski z przodu i z tyłu.

- Zachęcam rowerzystów nie tylko do wyposażania się w oświetlenie, ale też w kamizelki i elementy odblaskowe – dodaje komisarz.

Element odblaskowy jest widoczny w światłach samochodowych z ponad 100 metrów, co daje kierowcy czas na wykonanie bezpiecznego manewru. Kamizelka odblaskowa jest dostrzegana z jeszcze większej odległości. - Sam dużo jeżdżę rowerem i bardzo często obserwuję nieracjonalne zachowania cyklistów. Jedna z ostatnich takich sytuacji: zatrzymuję się przed przejazdem rowerowym, aby przepuścić nadjeżdżające auta. W tym momencie zza moich pleców wyskakuje z impetem inny cyklista, nic nie robiąc sobie z zagrożenia. Samochody hamują z piskiem opon. Gdyby nie czujność kierowców, statystyki wypadków zapełniałby się w ekspresowym tempie. Oczywiście w stosunku do wielu kierowców mam podobne uwagi, bo wszystko zależy od tego kto prowadzi dany pojazd – człowiek rozsądny i znający przepisy, czy wręcz przeciwnie. Przydałyby się bardziej stanowcze działania policji. Stówka za jedno wykroczenie, stówka za drugie z pewnością ostudziłyby gorące, a może całkiem głupie głowy i może dzięki temu ocaliłyby czyjeś życie.

Marek Weckwerth

Komentarze

2
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

zigiteam

99% rowerzystów jeździ po chodnikach nawet w miejscach gdzie nie jest dla nich niebezpiecznie. Policzyłem kiedyś w ciągu godziny na ul. Piekiełko i Waryńskiego przejechały 23 rowery, żaden nie jechał prawidłowo.

misiekle

Tak jest, wystarczy pooglądać kilka składanek z kamer samochodowych i powiedzenie "włos się jeży na głowie" i "święte krowy", to jakby nic nie powiedzieć. Przykłady tylko z wczorajszej "sesji" : rowerzystka jedzie bardzo wolno chodnikiem, nagle korzystając z obniżenia krawężnika przy przejściu, całkowicie bez upewnienia się czy coś przypadkiem nie jedzie, ani bez jakiejkolwiek sygnalizacji wjeżdża na jezdnię i kontynuuje jazdę; także jadący bardzo wolno jezdnią rowerzysta, bez żadnej sygnalizacji zmiany kierunku ruchu skręca w lewo bezpośrednio przed jadącym samochodem; bardzo ruchliwą ulicą wzdłuż której biegnie równa, szeroka ścieżka rowerowa jedzie co najmniej metrową "sinusoidą" dwóch rowerzystów, po zwróceniu im uwagi przez jednego z jadących samochodem, że obok macie przecież bezpieczną ścieżkę - wywiązuje się najpierw kłótnia, a później wyzwiska, a na końcu kopnięcie w samochód. A wcześniej wielokrotnie widziałem jadących po zmroku, na szczęście przy krawędzi jezdni, rowerzystów całkowicie bez oświetlenia, ani na rowerze, ani na kierującym i tylko niebywały refleks kierowcy pozwolił uniknąć kolejnej tragedii. Widywałem także bardzo często kompletne niezwracanie uwagi na czerwone światło - na zasadzie, że "przecież nic nie jedzie" lub "przecież jadę bardzo wolno i każdy mnie widzi".

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.