Niemcy w Krakowie

Czytaj dalej
Paweł Stachnik

Niemcy w Krakowie

Paweł Stachnik

Rankiem 6 września do niebronionego Krakowa od strony południowej wjechały oddziały niemieckie. Tak zaczęła się mająca trwać 1961 dni okupacja miasta. Niemcy wybrali Kraków na stolicę okupowanych przez siebie ziem polskich (niewłączonych do Rzeszy), by zmniejszyć rangę prawdziwej stolicy - Warszawy.

Maj 1940. Oddział Wehrmachtu wyprowadza chorągwie krzyżackie z Wawelu. FOT. ARCHIWUM

Udzielnym władcą Krakowa i Generalnego Gubernatorstwa został zaufany człowiek Hitlera Hans Frank. Miasto poddane zostało intensywnej germanizacji. Polaków wysiedlano z centrum, a na ich miejsce sprowadzano niemieckich urzędników, wojskowych, przedsiębiorców i policjantów.

Przyjeżdżających do Krakowa warszawiaków zaskakiwała liczba widocznych na ulicach niemieckich mundurów. Jednocześnie okupanci zacierali zewnętrze znamiona polskości Krakowa: jego nazwę zmieniono na Krakau, ulicom i placom nadano niemieckie nazwy (podobnie jak w innych miastach GG), zburzono pomniki: Grunwaldzki i Mickiewicza. W oficjalnej propagandzie Kraków stał się "urdeutsche Stadt Krakau".

W tak zgermanizowanym mieście prowadzenie działalności konspiracyjnej było o wiele trudniejsze niż w milionowej Warszawie, gdzie przebywało zaledwie 30 tys. Niemców i która miała silne tradycje konspiracyjne jeszcze z czasów zaborów. Mimo to i pod Wawelem rozwinęło się dobrze zorganizowane podziemie: wojskowe, polityczne, kulturalne, oświatowe. To tutaj zorganizowano zamachy (nieudane) na miejscowych szefów SS i gestapo Koppego i Krügera, to krakowskie podziemie podjęło (również nieudaną) próbę zamachu na Hansa Franka. Szczęśliwie, pod koniec wojny miasto zdołało uniknąć takich zniszczeń, jakie stały się udziałem Warszawy, Gdańska czy Wrocławia.

1961 dni niemieckiej okupacji

Sierpień 1939 r. był bardzo gorący. Od wielu dni temperatura przekraczała 20 st. C, nader często dochodząc do prawie 30. Letni, wakacyjny nastrój w Krakowie i całej Polsce psuła jedynie pogarszająca się sytuacja polityczna, coraz wyraźniej zmierzająca do wojny. Przygotowania do niej prowadzono w mieście już od jakiegoś czasu. Urządzano próbne alarmy lotnicze, stworzono punkty werbunkowe do służb obrony przeciwlotniczej i przeciwgazowej, mianowano komendantów kamienic.

24 sierpnia, po wprowadzeniu częściowej mobilizacji, Kraków zapełnił się tłumem mężczyzn zdążających do swoich jednostek wojskowych. Z miejscowości wypoczynkowych wracali zaniepokojeni letnicy, dzieci i młodzież, z Krakowa wyjeżdżali wakacyjni goście. Mieszkańcy miasta ruszyli do sklepów, by zaopatrzyć się w artykuły żywnościowe. Mimo zwiększonego popytu towarów nie brakowało, a władze pilnowały, by sprzedawcy nie podnosili cen. 26 sierpnia rozpoczęło się kopanie rowów przeciwlotniczych. "Kopie się rowy przeciwlotnicze na Plantach, na placu Inwalidów, na Alei Trzech Wieszczów - dopiero co przepięknie urządzonej, zadrzewionej i oświetlonej dużymi lampami elektrycznymi. Biorą w tym udział wszyscy, od wojewody i prezydenta miasta, do starców, dziewcząt i młodzieży" - zapisał w dzienniku Edward Kubalski, były urzędnik magistracki.

Mimo przeczucia nadciągającego nieszczęścia i wojennych przygotowań życie miasta toczyło się naprzód. 27 sierpnia uruchomiono linię tramwajową kursującą od ul. św. Gertrudy, przez Dominikańską, Karmelicką do Kazimierza Wielkiego. W kinach grano "Trzech muszkieterów", "Kobietę, którą kocham" i "Gwiaździstą eskadrę". "IKC" donosił o dużych stadach bocianów krążących nad Olkuszem i odlatujących na południe. Ostatni dzień sierpnia przyniósł jednak złowróżbny znak: zachodzące słońce przybrało mocno krwistoczerwony kolor. Wielu krakowian odebrało to jako oczywistą zapowiedź nadchodzącego nieszczęścia.

Panika i ucieczka

1 września przyniósł wybuch wojny i pierwsze naloty na Kraków. Niemieckie bomby spadły na obiekty wojskowe (m.in. lotnisko Rakowice), kolejowe, instalacje łączności oraz niektóre budynki mieszkalne. Według doniesień krakowskiej prasy naloty przyjęto ze spokojem: "Ulice są ludne, chyba że jest alarm. Sklepy pracują normalnie. Lokale rozrywkowe bynajmniej nie świecą pustkami. Pełno w kinach, pełno i w teatrze" - pisał "IKC". 2 września na ulicach miasta można było zobaczyć pierwszych jeńców niemieckich wziętych w walkach. Jednak ponawiające się niemieckie naloty, nie najlepsze wieści z frontu i napływający do Krakowa uchodźcy powodowały stopniowe pogarszanie się nastrojów. Jak pisze prof. Andrzej Chwalba w książce "Okupacyjny Kraków", między 1 a 6 września dwa wydarzenia zdominowały życie miasta: oblężenie i rabunki sklepów oraz ucieczka wielu mieszkańców na wschód.

I tak pod wpływem wojennej psychozy ludzie masowo rzucili się wykupywać towary. Gdy zaczęło ich brakować, rozpoczęły się rabunki sklepów, hurtowni, magazynów i zbombardowanych fabryk. "Ludzie buszowali na dworcu, w koszarach, rozbijali państwowe magazyny z wódką, cukrem i papierosami, konserwami, wywozili, na czym się dało, węgiel ze składów miejskich. Rozbili też fabrykę czekolady "Helwecja", skąd zabrali czekoladę, cukier, a nawet blaszane formy służące do produkcji. (...) Własność państwową i komunalną traktowano jako niczyją" - pisze prof. Chwalba. "Gawiedź rabuje fabrykę cygar, łuszczarnię, monopol spirytusowy" - zanotował 5 września Kubalski. Kradzieżom sprzyjało obowiązujące zaciemnienie mieszkań i całego miasta.

Drugim dominującym zjawiskiem była natężająca się z każdym dniem ucieczka mieszkańców. Pierwsi krakowianie zaczęli wyjeżdżać na wschód już 1 i 2 września. Potem liczba uciekinierów stale rosła, a przełomem stał się 4 września, kiedy pojawiła się pogłoska, że Niemcy lada chwila mają wkroczyć do miasta. Jedna z mieszkanek zapisała: "Kraków oszalał. Mężczyźni uciekali z rozkazu, a wszyscy inni za nimi owczym pędem". "Na ulicy Basztowej ruch niezwykły. Jezdnia wygląda jak szosa wiodąca na jarmark. Wielka ilość ciężarowych aut. Na jednych mężczyźni z walizkami, plecakami, skrzynkami... Na drugich kobiety, dzieci, starsi mężczyźni z kuframi, z workami, z wielkimi tobołami, z których wyglądają na zewnątrz kawały pościeli, części naczyń kuchennych" - opisywał exodus Tadeusz Peiper.

Rabowaniu sklepów, panice i ucieczkom sprzyjała ewakuacja władz miejskich, państwowych i wojskowych. Rozpoczęła się już 3 września. Kraków opuścili m.in. wojewoda Józef Tymiński, prezydent Bolesław Czuchajowski, dyrektor magistratu i naczelnicy wydziałów, radni, władze szkolne, pracownicy służb miejskich, w tym policja i straż pożarna. Ewakuowało się też wojsko: 3 września wyjechało dowództwo okręgu, a następnego dnia dowódca Armii "Kraków" gen. Antoni Szyling ze sztabem. Miasto opustoszało, przestał wychodzić "Ilustrowany Kurier Codzienny" (redakcja ewakuowała się do Lwowa), nie odgrywano hejnału.

To był piękny poranek

4 września wieczorem pozostali w mieście radni zebrali się na posiedzeniu i wybrali na prezydenta dotychczasowego wiceprezydenta, dawnego legionistę Stanisława Klimeckiego. Klimecki wydał odezwę do mieszkańców miasta, w której zaapelował o spokój i zimną krew, a także oświadczył, że zarząd miasta będzie pracował normalnie, a wraz z nim wydziały, urzędy i przedsiębiorstwa miejskie, "zapewniając wszystkim obywatelom należytą opiekę". Władze wypłaciły trzymiesięczne pensje pozostałym w mieście pracownikom administracji, szkolnictwa i sądownictwa. W Banku Polskim znajdowało się 6 mln zł, które przeznaczono na ten cel.

Gdy władze państwowe wybrały ewakuację, na wysokości zadania stanęli obywatele Krakowa. Z inicjatywy zasłużonych postaci 4 września powołano Obywatelski Komitet Pomocy, na którego czele stanął abp Adam Sapieha. Następnego dnia na Rynku Głównym odbyło się zgromadzenie mieszkańców, na którym wybrano członków Komitetu. Zostali nimi m.in. profesorowie Stanisław Kutrzeba (wiceprezes), Tadeusz Lehr-Spławiński, Władysław Konopczyński, Stanisław Estreicher i Władysław Szafer. Za kuchnie ludowe i działalność charytatywną odpowiadała Róża Łubieńska, a za prasę ks. Jan Piwowarczyk, po wojnie pierwszy redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego". Siedzibą Komitetu stał się pałac Larischa przy pl. Wszystkich Świętych. By zaprowadzić w mieście porządek, powołano Miejską Straż Obywatelską. 5 września ukazał się pierwszy i ostatni numer prasowego organu Komitetu - "Gazety Krakowskiej". Tego samego dnia po południu, wobec wycofania się polskich oddziałów, członkowie OKP, obawiając się zniszczenia miasta, uznali je za otwarte i polecili wywiesić na wzgórzach okalających Kraków od zachodu i południa w widocznych miejscach białe flagi.

6 września Edward Kubalski zapisał w swoim dzienniku: "Poranek po zimnej nocy przepiękny i prawie cicho. Zdawało się, że nasi odparli atak. Tymczasem przeciwnie. Cisza i brak wojska na ulicach wskazywały, że nasza armia wycofała się, aby nie narażać Krakowa na bombardowanie". Około godz. 6 rano do miasta od strony południowej przez most Piłsudskiego wjechały pierwsze oddziały niemieckie z VIII i XVII Korpusu. Inne jednostki dotarły do centrum ulicami Karmelicką i Szewską, po czym kilkakrotnie okrążyły Rynek Główny. Towarzyszyli im korespondenci wojenni, którzy filmowali wjazd i sceny częstowania cukierkami polskich dzieci przez żołnierzy.

A tak wejście Niemców do miasta opisywał Edward Kubalski: "Wiceprezydent Klimecki zjawił się na 3 moście, skąd już strzelały placówki niemieckie. Wiceprezydent bardzo dzielnie wyciągnąwszy rękę zeskoczył z auta i oświadczył niemieckim forpocztom, że miasto jest wolne i że wojsko wyszło, a więc strzelać nie potrzeba". Według relacji Kubalskiego, który był uczestnikiem tych wydarzeń, około godz. 10 do magistratu przybył niemiecki pułkownik w towarzystwie tłumacza: "Pułkownik niemiecki w tonie uprzejmym podyktował pierwsze warunki: wydanie broni przez mieszkańców Krakowa, stawienie się zbiegów i maruderów z Wojska Polskiego. Ruch uliczny ma być wolny, ale od 6 i pół wieczorem do 5 rano bezwzględnie zamknięty, żąda spokoju i bezpieczeństwa dla swego wojska". Kilka godzin później Niemcy wezwali do magistratu członków OKP, a następnie zatrzymali ich, a także niektórych urzędników oraz przedstawicieli świata nauki i kultury jako zakładników odpowiadających własnymi osobami za bezpieczny przemarsz oddziałów niemieckich przez miasto. Po 24 godzinach zakładnicy zostali zwolnieni. Tak zaczęła się mająca trwać 1961 dni niemiecka okupacja Krakowa.

Również 6 września Niemcy zajęli Nowy Sącz i Bochnię (w okolicach której walczyła 10. Brygada Kawalerii płk. Stanisława Maczka), a dzień później Tarnów. 9 września o świcie opanowali słabo broniony Rzeszów, a dopiero 15 uparcie broniony Przemyśl. Tak ich wejście do tego miasta opisywał naoczny świadek: "Po nabożeństwie poczuliśmy warkot wozów ciężarowych na Placu na Bramie, po czym pochód wojsk niemieckich. Szły wojska ze śpiewem na ustach i poszły ulicą Mickiewicza i Słowackiego. Potem zaczęły jechać auta ciężarowe". 12 września zaczęła się trwająca do 22 obrona Lwowa. 17 września do Małopolski wschodniej weszły wojska sowieckie.

Deutsche Stadt Krakau

26 października Kraków został wybrany przez Niemców na stolicę zajętych polskich terenów. Ulokowano tu liczne niemieckie urzędy, poczynając od urzędu generalnego gubernatora, którym został Hans Frank, przez urzędy dystryktu krakowskiego, aż po urzędy policyjne i wojskowe. W mieście znacznie wzrosła liczba Niemców: urzędników, właścicieli firm, policjantów i wojskowych. Stworzono dla nich w zachodniej części miasta między ul. Królewską al. Focha dzielnicę niemiecką. Ludność polska miała zostać zupełnie usunięta z Krakowa i przemieszczona do Podgórza. Jednocześnie rozwinięto politykę terroru wobec Polaków, czego najbardziej znanym przykładem jest Sonderaktion Krakau, podczas której aresztowano pracowników krakowskich uczelni, a następnie zesłano do obozów koncentracyjnych. Ludność żydowska została najpierw umieszczona w getcie, a następnie wywieziona do obozów zagłady.

Niemniej ruch oporu rozwijał się również pod Wawelem. Najpierw pojawiła się konspiracja wojskowa, potem cywilna, formy małego sabotażu, napisy na murach, wieszanie polskich flag 11 listopada. Znakomicie rozwijało się podziemie wydawnicze, które obsługiwało całą Polskę południową aż po Lwów. W Krakowie dokonano dwóch nieudanych zamachów na miejscowych szefów SS i gestapo Koppego i Krügera, a także zamachu na Hansa Franka. Na szczęście Kraków pod koniec wojny zdołał uniknąć takich zniszczeń, jakie stały się udziałem Warszawy, Gdańska czy Wrocławia.

WAŻNE KSIĄŻKI

* Andrzej Chwalba, "Okupacyjny Kraków", Wydawnictwo Literackie
Obszerna monografia Krakowa czasu okupacji pióra znanego historyka UJ. Autor opisuje m.in. obecność Niemców w Krakowie, przebudowy i rozwój miasta, życie społeczności polskiej, żydowskiej i ukraińskiej, podziemie oraz kwestie związane z zajęciem Krakowa przez Armię Czerwoną w styczniu 1945 r. Kompetentna i przystępnie napisana praca.

* Anna Czocher, "W okupowanym Krakowie. Codzienność polskich mieszkańców miasta 1939- 1945", Muzeum II Wojny Światowej
Pierwsza tego typu monografia życia codziennego w okupowanym Krakowie. Autorka, absolwentka UJ, pracownik IPN w Krakowie, omawia m.in. pracę i wypoczynek, dom jako przestrzeń prywatną oraz życie rodzinne i towarzyskie. Analizuje też stosunek mieszkańców do zmian w przestrzeni miejskiej poczynionych przez Niemców.

* Edward Kubalski, "Niemcy w Krakowie. Dziennik 1 IX 1939 - 18 I 1945", Wydawnictwo Austeria
Prowadzony przez cały okres okupacji dziennik autorstwa Edwarda Kubalskiego, krakowskiego urzędnika i działacza społecznego. Od końca sierpnia 1939 r. do stycznia 1945 r. zapisywał w nim to, czym żyli krakowianie, z myślą o udokumentowaniu niezwykłych czasów. Kapitalne źródło z prawdziwym obrazem okupacji w Krakowie.

* Zygmunt Starachowicz, "Sonderaktion Krakau. Wspomnienia z akcji przeciwko profesorom uniwersyteckim w Krakowie", Muzeum II Wojny Światowej

Niepublikowane wcześniej wspomnienie absolwenta prawa na UJ, aresztowanego przypadkowo w Sonderaktion Krakau i przetrzymywanyego wraz z profesorami najpierw na Montelupich, a następnie więźnia obozów koncentracyjnych.

Paweł Stachnik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.