Od stycznia Lublin bez tirów. Prawie

Czytaj dalej
Fot. Anna Kurkiewicz
Artur Jurkowski

Od stycznia Lublin bez tirów. Prawie

Artur Jurkowski

Zakaz wjazdu do miasta ma dotyczyć pojazdów o masie powyżej 16 ton.

- Jesteśmy gotowi do wprowadzenia od 1 stycznia zakazu wjazdu tirów do Lublina - przekonuje Kazimierz Pidek, dyrektor Zarządu Dróg i Mostów. Okazuje się jednak, że „jesteśmy gotowi” nie oznacza „wprowadzamy”. A już na pewno nie dla wszystkich tirów, bo np. nie da się ustanowić takiego szlabanu dla jadących od strony Biłgoraja.

Zacznijmy po kolei. W październiku miejscy radni przyjęli stanowisko o zakazie wjazdu tirów do Lublina.

- Ciężarówki wjeżdżają do miasta, bo ich właściciele chcą oszczędzić 5 - 6 zł na opłatach za przejazd obwodnicą. Wystarczy spojrzeć, jakie samochody stoją w korkach na alei Solidarności - tłumaczył wówczas Mariusz Banach, radny Wspólnego Lublina.

Zakaz ma dotyczyć ruchu tranzytowego tirów. Podobne rozwiązania stosują m.in. Warszawa, Wrocław czy Ełk.

Żeby kierowcy wiedzieli o zakazie, trzeba im to obwieścić stawiając odpowiednie znaki. I to nie w samym mieście, ale jeszcze zanim tir, ważący z towarem nawet 40 ton i mierzący 20 m długości, dojedzie do granic Lublina. Na razie znaków nie ma.

- Czekamy na decyzje Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad - mówi Beata Krzyżanowska, rzeczniczka prezydenta Lublina.

- Pracujemy nad odpowiedzią. Udzielimy jej najszybciej, jak to będzie możliwe - mówi Krzysztof Nalewajko, rzecznik lubelskiego oddziału GDDKiA.

Tiry - i to bez stawiania znaków - zniknęły na razie z al. Kraśnickiej. Wjechały na otwarty dwa i pół tygodnia temu „zachodni” fragment obwodnicy Lublina.

Na razie z 10-kilometrowego odcinka mogą korzystać za darmo. Ale w ciągu kilku miesięcy to się zmieni i tiry za przejazd będą musiały płacić.

Obwodnica nie opasuje jednak całego Lublina. „Dziura” jest od południa, a tamtędy wjeżdżają do Lublina pojazdy z drogi wojewódzkiej 835 od strony Biłgoraja i Przemyśla.

Ratusz chciał wstępnie, aby tiry w Piotrkowie były kierowane w stronę węzła Piaski Zachód. Tylko że wskazana droga ma nośność do 8 ton.

- Zarząd Dróg Wojewódzkich twierdzi, że wyprowadzenie tirów z „835-ki” wykończyłoby im drogi. Dlatego tu nie będzie ustawionego zakazu. I trzeba to przełknąć - twierdzi dyr. Pidek.

- Nie przeskoczymy tego. Ważne jednak, że zblokujemy wjazd tirów tam, gdzie da się wprowadzić zakaz - podkreśla Piotr Kowalczyk, przewodniczący Rady Miasta Lublin.

Lublin nie chce tirów. Ale z zakazem może być sporo kłopotów

Nad przestrzeganiem zakazu będą czuwać policja i ITD. - Będziemy robić wszystko, aby go wyegzekwować - podkreśla podkom. Andrzej Fijołek z zespołu prasowego KWP.

- Zakaz to dobra decyzja, ale z jego egzekwowaniem mogą być duże trudności - obawia się Paweł Gruszka, naczelnik Wydziału Inspekcji WITD w Lublinie. Dlaczego? - Brak miejsc do kontroli. Bo gdzie mamy bezpiecznie zatrzymywać i prowadzić sprawdzanie tirów o długości 20 m? - dopytuje Gruszka.

Aby zatrzymać tira, należałoby wzdłuż głównych tras, m.in. Witosa i Kraśnickiej, wykonać specjalne zatoczki.
Nie wiadomo też gdzie miałyby zawracać tiry, które mimo zakazu wjechały do miasta. Na skrzyżowaniu im się to raczej nie uda.

- Pamiętajmy, że zakaz nie spowoduje, iż z Lublina znikną tiry. Na ulicach dalej będą pojazdy dowożące towary do odbiorców z Lublina; ponadto te, które wjadą od strony Biłgoraja oraz zagraniczne tiry, które muszą dojechać do urzędu celnego przy ul. Energetyków - wylicza Gruszka.

Artur Jurkowski

Zajmuje się samorządem, głównie funkcjonowaniem lubelskiego ratusza oraz Rady Miasta Lublin. Ponadto inwestycjami m.in. drogowymi.

Dodaj pierwszy komentarz

Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.