Anna Grudzka

Opolanie narzekają na reformę edukacji

Reforma Ministerstwa Edukacji Narodowej ma wejść w życie 1 września. Fot. Mariusz Kapala Reforma Ministerstwa Edukacji Narodowej ma wejść w życie 1 września.
Anna Grudzka

Wiele zaproponowanych zmian nie podoba się nie tylko nauczycielom. Przewidzieli to krytycy reformy, samorządy nie wszystkich zadowolą.

Reforma Ministerstwa Edukacji Narodowej ma wejść w życie 1 września. Jej główne założenie to likwidacja gimnazjów, na rzecz ośmioletnich szkół podstawowych. Samorządy do 31 marca mają przygotować nowe sieci szkół. Wiele z proponowanych zmian nie podoba się rodzicom tych uczniów, którzy będą musieli zmienić dotychczasowe placówki. Wiele z tych sytuacji rodzi konflikty - przewidzieli to krytycy reformy.

Syn pana Darka chodzi do szkoły podstawowej nr 25 w Opolu-Gosławicach. Rodzice tę niewielką podstawówkę za kościołem wybrali dlatego, że ma kameralny klimat.

- W każdym roczniku jest tylko jedna klasa, przez co nauczyciele bardzo dobrze znają swoich uczniów - opowiada nasz Czytelnik.

W związku z planowaną reformą oświaty liczył (jak wielu rodziców z tej szkoły), że syn, który obecnie jest w szóstej klasie, będzie siódmą i ósmą kończył normalnie w Gosławicach. Dziś nie jest już tego taki pewny.

- Pierwszą informacją jaką dostaliśmy był pomysł, aby przenieść dzieci do wielkiego molocha na ZWM-ie, czyli do szkoły nr 29. Po tygodniu zmieniła się koncepcja i poinformowano nas, że dzieci będą się uczyły w pobliskiej „piątce” czyli naprzeciwko. Plan był taki, że nasze dzieci dostaną tam swoje sale, a nauczyciele z Gosławic będą do nich dojeżdżać. Tydzień temu pojawiła się kolejna opcja: dzieci jednak zostaną w szkole “25”, a dyrekcja dostosuje dwa pomieszczenia, aby mogły się w nich uczyć klasy siódma i ósma. Tego byśmy jako rodzice najbardziej chcieli - mówi pan Darek.

Problem mają też rodzice w Luboszycach. Ich pociechy mają być przeniesione do obecnego gimnazjum w Biadaczu, które jest szkołą o wiele większą.

- Nasza podstawówka to szkoła z tradycjami. Chodziły do niej trzy, albo i cztery pokolenia mieszkańców. Mamy fantastyczną kadrę, nowy plan zabaw, ogromną świetlicę, monitoring. Nie chcemy, żeby dzieci zostały przeniesione w inne miejsce - mówi pani Joanna, jedna z mieszkanek i podaje kolejne argumenty:

- Po pierwsze bezpieczeństwo. Jak nasze dzieci będą dojeżdżały do szkoły? Gimbus teraz kursuje, ale nie wiemy, czy będzie nadal kursował. Nie wyobrażam sobie posłania dzieci do szkoły na piechotę. Ten odcinek jest niezwykle niebezpieczny. Kilka osób tam zginęło, nie chcemy, żeby na tej liście znalazły się nasze pociechy.

Rodzice podkreślają, że likwidacja szkoły w Luboszycach to także spory problem społeczny. Ludzie mówią wprost, że likwidacja szkoły to dziś najważniejsza sprawa na linii mieszkańcy - samorząd.

- Wokół szkoły kręci się życie kulturalne wsi. Uważamy, że w Luboszycach można zrobić ośmioklasową podstawówkę, zgadzamy się także na taką możliwość, by placówka w Biadaczu była filią szkoły w Luboszycach.

Krystian Baldy, wójt Łubnian rozumie emocje rodziców: - Choć reforma przyszła z góry, to my dostajemy po głowie starając się pogodzić interesy wszystkich. W naszej gminie przede wszystkim zależy nam na wykształceniu dzieci, dlatego odbyłem w tej sprawie serię spotkań ze stronami zaangażowanymi - od rodziców, przez kuratora, po nauczycieli. Efekt jest taki, że chcemy stworzyć w naszej gminie dwie filie. Pierwsza dla klas I-III w Luboszycach, a druga dla klas IV-VIII w Biadaczu - mówi wójt.

Choć dalej nie wie co z podręcznikami, już myśli o transporcie dzieci. - To prawda, że do gimnazjum prowadzi niebezpieczna droga. Dowozimy do Biadacza dzieci z Kępy więc planujemy po drodze zabierać i te z Luboszyc. Poza tym jesteśmy w przededniu budowy traktu pieszo-rowerowego wzdłuż tej drogi. Ta wspólna inwestycja kilku gmin ma być gotowa do 2018 roku - mówi wójt.

Irena Koszyk, naczelnik wydziału oświaty w opolskim ratuszu potwierdza, że przypadek szkoły nr 25 jest wyjątkowy.

- Faktycznie na początku planowaliśmy dzieci z Gosławic przenieść do szkoły nr 29, ale z pomysłu się wycofaliśmy na prośbę dyrekcji. Jeszcze nie ma uchwały w tej sprawie, ale powstanie tam siódma klasa - mówi Irena Koszyk i dodaje: - Każda zmiana budzi obawę. Tam gdzie realia pozwalały na to by uwzględnić prośby rodziców, robiliśmy to. Wielokrotnie się z nimi spotykając. Tak było np. w SP nr 15, gdzie można powiedzieć, że rodzice byli współsprawcami zmiany, która nas czeka.

Wszystkie zaproponowane przez gminy rozwiązania muszą być zaakceptowane przez Opolskiego Kuratora Oświaty. Dopiero potem mogą trafić pod głosowanie radnych w poszczególnych gminach. Najpóźniej nową sieć szkół samorządy muszą przedstawić do 31 marca.

Anna Grudzka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.