Pacjent żąda 100 tys. zł za niepotrzebną operację

Czytaj dalej
Fot. Unsplash.com
Marcin Koziestański, Joanna Nowicka

Pacjent żąda 100 tys. zł za niepotrzebną operację

Marcin Koziestański, Joanna Nowicka

Lekarze z Zamościa zoperowali kolano nie w tym miejscu, gdzie należało.

100 tysięcy złotych od Zamojskiego Szpitala Niepublicznego domaga się 48-letni mieszkaniec gminy Zamość. Wszystko przez to, że lekarze zoperowali mu kolano nie w tym miejscu, gdzie zachodziła potrzeba.

Sprawa, która właśnie trafiła do sądu, rozpoczęła się jeszcze w 2009 roku. Wtedy Robert G. z bólem kolana zgłosił się do prywatnego gabinetu lekarskiego. Ortopeda po badaniach stwierdził, że ból kolana jest spowodowany przez torbiel powstałą w konsekwencji pęknięcia łąkotki. Medyk postanowił, że pan Robert będzie musiał przejść operację kolana.

Jednak wypisując mężczyźnie skierowanie do szpitala, ortopeda przez pomyłkę umieścił na nim niewłaściwe rozpoznanie choroby. Nadal co prawda chodziło o torbiel w lewym kolanie, ale lekarz napisał, że znajduje się ona nie w łąkotce, a w dole podkolanowym.

Chory z takim właśnie rozpoznaniem zgłosił się do szpitala przy ul. Peowiaków w Zamościu, gdzie trafił na stół operacyjny. W trakcie zabiegu chirurg nie znalazł jednak torbieli w miejscu wskazanym przez ortopedę, który skierował Roberta G. do szpitala, czyli pod kolanem. Nie znalazł, bo jej tam po prostu nie było.

Po nieudanej operacji pan Robert stwierdził, że po przyjęciu go do szpitala nie został nawet zbadany przez tamtejszych specjalistów, którzy bez potwierdzenia rozpoznania choroby podjęli się zabiegu.

Mężczyzna po trzech latach, w 2012 roku w Nałęczowie, pozbył się torbieli w łąkątce. Dopiero wtedy postanowił wejść z zamojskim szpitalem na drogę sądową. Wniósł do sądu cywilny pozew, w którym twierdził, że przez błąd szpitala wykonano na nim zbędny zabieg, przez co został narażony na dodatkowy ból, stres i niepotrzebne leczenie.

- Sprawa trafiła już na wokandę, rozpatrywana jest przez wydział cywilny naszego sądu. Kolejny termin rozprawy przeciwko Zamojskiemu Szpitalowi Niepublicznemu wyznaczony został na 24 października - potwierdza Jerzy Żurawicki, prezes Sądu Okręgowego w Zamościu.

O komentarz w sprawie poprosiliśmy prezesa Niepublicznego Szpitala w Zamościu. - Nie uciekniemy od odpowiedzialności. Taki przypadek nie powinien mieć miejsca, a wstępna diagnoza powinna zostać potwierdzona w szpitalu - stwierdził Mariusz Paszko. - Jednak pamiętajmy też o tym, że nie był to przypadek zagra-żający życiu - dodał prezes szpitala.

- To niedopuszczalne, by jedynie na podstawie skierowania kłaść pacjenta na stół operacyjny - nie ma wątpliwości Adam Sandauer ze Stowarzyszenia Pacjentów Primum Non Nocere. - Lekarz przyjmując pacjenta do szpitala powinien najpierw przeprowadzić z nim rozmowę, a potem w czasie badania rozpoznać, jaką należy wykonać operację - podkreśla Sandauer i dodaje: - A co by się stało, gdyby lekarz popełnił inny błąd i zamiast torbieli w łąkotce wpisał np. raka jądra? Wtedy specjalista przeprowadzający operację wykastrowałby mężczyznę bez sprawdzenia, czy to w jego przypadku było konieczne.

Sandauer podkreśla, że w tej sprawie pacjent prawidłowo postąpił kierując sprawę o zadośćuczynienie do sądu.

Podobne przypadki często kończą się wypłatą bardzo wysokich odszkodowań. 190 tys. zł zadośćuczynienia musiał zapłacić szpital w Tomaszowie Lubelskim rodzinie pacjenta, który zmarł w wyniku błędu lekarki, która nie zdiagnozowała u mężczyzny 9-centymetrowego tętniaka w jamie brzusznej.

Jak udało nam się ustalić, przeciwko szpitalowi z ulicy Peowiaków w Zamościu do tamtejszej prokuratury na początku lipca bieżącego roku złożono także zawiadomienie dotyczące podejrzenia popełnienia przestępstwa przez zakażenie pacjentów gronkowcem.

Marcin Koziestański, Joanna Nowicka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.