Pedofilia w Kościele. Dziennikarze nie zajmowaliby się tym tematem, gdyby Kościół sam to załatwiał

Czytaj dalej
Fot. Dariusz Bloch
Roman Laudański

Pedofilia w Kościele. Dziennikarze nie zajmowaliby się tym tematem, gdyby Kościół sam to załatwiał

Roman Laudański

Rozmowa z Arturem Nowakiem, pełnomocnikiem ofiar księży pedofilów, autorem książki „Duchowni o duchownych”

– W ostatnich dniach głośno o księdzu Dymerze, który przez 26 lat nie odpowiedział za przestępstwa seksualne.
– Takich bezkarnych „Dymerów” niestety znam ze dwudziestu. Na podstawie tej sprawy dowiadujemy się, że do każdej kurii diecezjalnej w Polsce powinna przyjechać ekipa TVN-u i zrobić reportaż o przestępstwach seksualnych popełnianych przez duchownych. O wielu sprawach wcześniej pisały media regionalne i krajowe, padały nazwiska kolejnych księży krzywdzących dzieci, młodych ludzi, ale nic się dalej z tym nie działo! A kiedy sprawę nagłaśnia odpowiedni kaliber medialnego „pistoletu”, to nagle sprawy są załatwiane. Wiem, że przygotowywane są podobne reportaże, i bardzo dobrze. Nie ma innego wyjścia.

– Czyli hierarchowie nie przejmują się doniesieniami prasowymi, a reagują dopiero kiedy wkracza telewizja?
– Tylko że to muszą być telewizyjne „fajerwerki”. One działają. Gdy ich nie ma, to nic się nie dzieje. To absurdalne i niezrozumiałe, ponieważ gdyby duchowni sami załatwiali te sprawy, to nie ponosiliby tak dużych kosztów. Konsekwencje ujawniania tego przez media są po stokroć bardziej kosztowne niż transparentne rozwiązywanie tego zgodnie z obowiązującym prawem.

– Jaki koszt, poza finansowym, ponosi Kościół?
– Nie wiem, czy po obejrzeniu takiego reportażu do kościoła przestanie chodzić 10 czy 50 tysięcy wiernych, ale za tym idzie kasa. Nie przyjdą ludzie, to nie dadzą na ofiarę. Jeśli pod wpływem medialnych doniesień wierni zaczną się nad tym zastanawiać, to część z nich podejmie decyzje niekoniecznie dobre dla duchownych. Dziś młodzi przestają chodzić na religię, starsi nie chcą kolędy i obecności na mszach.

Jezus powiedział: po owocach ich poznacie. No i właśnie po „owocach” ich poznajemy.

Przy okazji tracą na tym tzw. dobrzy księża? Więcej o sprawie w dalszej części wywiady.

Pozostało jeszcze 63% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Roman Laudański

Komentarze

1
Komentowanie artykułu dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników, którzy mają do niego dostęp.
Zaloguj się

misiekle

Dopóki księża sami nie posypią sobie głów (nomen omen) popiołem i nie zaczną zauważalnie walczyć z delikatnie mówiąc nieprawidłowościami, to redaktorzy, prawnicy i inne instytucje jeszcze długo będą mały co robić. A tak niestety udają, że nic się nie stało, że to tylko małe przewinienie, że przecież wszystkim zdarzają się jakieś grzeszki, ale przede wszystkim od zawsze kryją siebie nawzajem i dopiero jakaś większa afera jest w stanie zmusić niestety tylko co poniektórych do działania i publicznego pokajania się. Także niestety nadal bardzo skutecznie uniemożliwiają wymierzenie sprawiedliwości przez sądu świeckie.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2023 Polska Press Sp. z o.o.