PiS traci wizerunek partii skutecznej. Sam jest sobie winien takiej porażki

Czytaj dalej
Fot. Bartek Syta
Maciej Deja

PiS traci wizerunek partii skutecznej. Sam jest sobie winien takiej porażki

Maciej Deja

Profesor Andrzej Rychard w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press.

Czego dowiedzieliśmy się o polskim rządzie po szczycie w Brukseli?
Kolejny raz okazuje się, że PiS nie jest tak skuteczny, jak się wydawało. Dowiedzieliśmy się, że PiS potrafi przegrywać – mówi prof. Andrzej Rychard, socjolog z Polskiej Akademii Nauk w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press.

Do niedawna był w tym przecież bardzo dobry.
No właśnie! W czarnym proteście musieli ustąpić. Ta najnowsza porażka wynika nie z tego, że Tusk został wybrany, tylko z tego, ze PiS tak niebotycznie podniósł znaczenie tego wyboru. Gdyby zdecydowali się zakulisowa utrudniać tę kandydaturę, to nie byłoby tej ogromnej porażki. Mówiliby, że Tusk wygrał, bo większość była za nim.

Tymczasem rząd powziął sobie komplikowanie jego reelekcji za punkt honoru.
Porażka jest tym boleśniejsza. Pokazuje ogromny obszar niekompetencji wśród doradców prezesa. Zauważmy, ze stosunek do Tuska ewoluował – na początku PiS nie przesądzał sprawy. Dopiero potem zaczęto mu doczepiać łatkę przeciwnika Polski. Wypominano optowanie za karaniem nieprzejmowania uchodźców, co nie jest prawda, bo tu się ścinał z Angelą Merkel.

Mówi się, że to jeden z niewielu momentów, kiedy próbował wybijać się na niezależność.
Kaczyński uwierzył doradcom, że można ugrać utrącenie Tuska. To duża porażka: wizerunek PiS partii skutecznej ulega erozji. Poza tym na pewien czas wzmocnią się nastroje proeuropejskie, które i tak są silne. Okazało się, że problematyka europejska jest bardzo blisko Polski i poziom tej świadomości może jeszcze wzrosnąć. To spowoduje, ze niektórzy zauważą, że Europa jednak myśli o Polsce. Nie dotyczy to oczywiście twardego elektoratu PiS, ale tych, którzy zazwyczaj się wahają, a w ostatnich wyborach zaufali tej partii.

W tym część dawnego elektoratu PO.
Ci ludzie są wrażliwi na to, co dzieje się wokół TK, a przede wszystkim na to, co dzieje się na linii Polska-Europa. To może spowodować spadek słupków poparcia dla PiS-u o kilka punktów. Zbudowanie silnych antyeuropejskich i antyniemieckich nastrojów, granie na tych fobiach, może się części elektoratu tej partii nie spodobać.

Tymczasem opozycja kuje żelazo, póki gorące. Będzie wniosek o wotum nieufności dla rządu, Grzegorz Schetyna zapowiada przeciwko niemu wielkie manifestacje.
Jeżeli wywindowało się oczekiwania tak wysoko, jeśli zbudowało się opartą na kompletnie irracjonalnych podstawach konstrukcję – mamy swojego kandydata, który nie jest Tuskiem – to należy liczyć się z konsekwencjami. Opozycja ma pełne prawo do wykorzystywania tego. Nie jestem tego w stanie zrozumieć. Interesowi PiS-u to nie posłużyło, polskiej racji stanu też nie.

A gdyby się udało?
Polska byłaby odepchnięta od Europy. A im bardziej się to dzieje, tym bliżej znajduje się pewnego państwa, które zapewne chętnie widziałoby nas w swoich objęciach. I nie są to Niemcy.

Czy opozycja będzie umiała to wykorzystać?
Mogą coś ugrać, ale na pewno nie wtedy, gdy będą bazować wyłącznie na tym. Tak długo, jak będzie budowała swoja pozycje na błędach PiS-u, nawet biorąc pod uwagę, że ostatnio nie są to małe błędy, bez budowania własnego programu, precyzowania, jakim nie-PiS-em chcemy być, daleko nie zajedzie.

A czy cały ten zabieg nie był oparty na kalkulacji, która służy PiS-owi? Tusk w Brukseli to odsunięcie widma Tuska wracającego na białym koniu do Polski.
Kalkulacja była inna. Chcieli pokazać, że nie jesteśmy sami, zmontować koalicję jakichś państw, które uważają, że UE jest niedemokratyczna, które protestują, że reszta nie liczy się z ich zdaniem. I z tymi państwami zawiązać Unię Europejską bis. A mogli wręcz liczyć, że uda się zablokować kandydaturę Tuska.

Teraz próbują odkleić go od polskiej flagi.
Te słowa pana prezesa zabrzmiały fatalnie. Ta próba może się okazać obosieczną bronią. Czy to nie PiS odkleja się od polskiej flagi? UE wybrało przecież kandydata, którym jest Polak.

PiS mogło to rozegrać lepiej?
Powinni wskazywać na to, że procedury UE są niejasne. Te nie do końca formalne zasady osiągania konsensusu ukazały jej słabość. Unia była przygotowana na porozumienie dżentelmenów, a działania polskiego rządu pokazały, że taki wariant odchodzi w przeszłość. Zaczną się zmiany instytucji, podziały na rożne prędkości będą się pogłębiać. Jak na razie w wagonie drugiej klasy siedzimy tylko my.

Wagon może się odczepić?
Niedobrze by było. Bo dla niego zostanie w długiej perspektywie tylko jazda po szerokich torach, jeśli wie pan, co mam na myśli (szersze od torów w zachodniej Europie są trakty kolejowe za wschodnią granicą Polski). Jest na szczęście ktoś, kto próbuje do tego nie dopuścić. Mam na myśli Donalda Tuska, który pokazał klasę i patriotyzm, mówiąc, że nie dopuści do izolacji Polski. Wychodzi z tego zamieszania mocniejszy.

Nie wszystkim w PiS-ie spodobało się to zamieszanie.
Wzrośnie poziom napięć wewnątrz koalicji. Można to było już zaobserwować, ten sceptycyzm członków PiS-u wobec drogi, która została obrana. Nie sądzę natomiast, by od razu doszło do zmian czy dymisji, bo wybrano drogę całkowitej obrony tej taktyki.

Mało kto dał się do tego przekonać. Nawet media przychylne rządowi mówią o klęsce.
To może mieć bardzo duże znaczenie dla podstaw poparcia dla tego układu politycznego. Mam nadzieję, że Europa pójdzie też dalej niż chamska wypowiedź pana Hollande’a, który stwierdził rzekomo, że może i Polska ma zasady, ale UE ma fundusze strukturalne. To też wypowiedź głupia – wpisuje się w narrację PiS-u, która do tej pory była irracjonalna.

Analiza

Liderzy nie potrafili 
zrozumieć racji rządu Beaty Szydło

Maciej Deja

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.