Poszkodowani pacjenci nie będą musieli iść do sądów
Dostaną pieniądze za każdy uszczerbek na zdrowiu. MZ szykuje zmianę przepisów
W 2012 roku powstały przy wojewodach komisje ds. orzekania o zdarzeniach medycznych. Miały ułatwiać pacjentom otrzymywanie, w trybie pozasądowym, rekompensaty za poniesione straty na zdrowiu. Problem w tym, że się nie sprawdziły.
Przez cztery lata do lubelskiej komisji wpłynęło 180 wniosków o ustalenie zdarzenia medycznego. Z tego ta komisja wydała zaledwie 37 orzeczeń, dzięki którym poszkodowani pacjenci uzyskali potwierdzenie, że należy im się odszkodowanie lub zadośćuczynienie od szpitala.
Na dodatek komisje rekomendowały bardzo niskie stawki w porównaniu do tych, które można otrzymać na drodze sądowej. Najniższa taka propozycja odszkodowania czy zadośćuczynienia w woj. lubelskim wynosiła 1 złoty.
Chodziło o rozstrój zdrowia. Najwyższa, czyli 26 tys. złotych, za uszkodzenie ciała.
- W sumie w latach 2012 - 2016 złożone zostały 32 propozycje odszkodowania i zadośćuczynienia, przyjętych zostało osiem - informuje Radosław Brzózka, rzecznik wojewody lubelskiego.
Obecne Ministerstwo Zdrowia uważa, że wprowadzony pięć lat temu system się nie sprawdził. Z tego powodu już pracuje nad wprowadzeniem zmian.
- Ponieważ obecnie funkcjonujący system nie w pełni odpowiada oczekiwaniom pacjentów, trwają prace nad wypracowaniem koncepcji zmierzającej do poprawy skuteczności, sprawności i efektywności dochodzenia roszczeń - potwierdza Milena Kruszewska, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia, ale nie chce jeszcze podawać szczegółów.
Pewne jest, że powstanie fundusz wypadkowy, na który złożą się szpitale, budżet państwa i NFZ. Z kasy tego funduszu, którego roczny budżet ma wynosić ok. pół miliarda złotych, mają być wypłacane pacjentom odszkodowania.
Nieoficjalnie mówi się, że obecne komisje wojewódzkie ds. orzekania o zdarzeniach medycznych zostaną zlikwidowane. W ich miejsce powstaną nowe, które będą decydować o wypłacie pieniędzy w każdym przypadku, gdy w czasie pobytu w szpitalu pacjent dozna uszczerbku na zdrowiu.
Nieważne, czy dojdzie do błędu medycznego, czy powód będzie inny. Zadośćuczynienie może wynosić od 1,5 tys. do 300 tys. złotych.
- Komisje wojewódzkie były kpiną z pacjenta. Czasem trudno jest udowodnić winę szpitala czy błąd medyczny. Teraz takie osoby zostają na lodzie. Powinniśmy brać przykład z systemu skandynawskiego, gdzie nie trzeba udowodnić winy, by dostać odszkodowanie - komentuje dr Adam Sandauer, założyciel stowarzyszenia pacjentów Primum Non Nocere.
300 tys. złotych odszkodowania za śmierć pacjenta
- Ponad trzyletni okres funkcjonowania wojewódzkich komisji do spraw orzekania o zdarzeniach medycznych pozwolił na dokonanie analiz ich funkcjonowania i oceny skuteczności. Ponieważ obecnie funkcjonujący system nie w pełni odpowiada oczekiwaniom pacjentów, trwają prace nad wypracowaniem koncepcji zmierzającej do poprawy skuteczności, sprawności i efektywności dochodzenia roszczeń - tłumaczy Milena Kruszewska, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia.
W przyszłości to nowe komisje orzecznicze działające przy wojewodzie mają decydować o kwocie rekompensaty dla pacjentów, którzy ucierpieli w czasie pobytu w szpitalu. Będzie można uzyskać w ten sposób od 1,5 tys. do 300 tys. złotych.
- Uważamy, że samo rozwiązanie tematu odszkodowań nie wystarczy. W Polsce potrzebne jest uporządkowanie całości obszaru związanego ze zdarzeniami medycznymi - mówi Ewa Borek, prezes fundacji „My Pacjenci”.
I wyjaśnia: - Ofiary błędów medycznych powinny otrzymać bezpłatnie wszelką możliwą pomoc medyczną w kraju lub za granicą, żeby przywrócić im zdrowie i naprawić wszelkie szkody zdrowotne. Ważne jest, żeby ofiary błędów medycznych otrzymały odszkodowanie lub zadośćuczynienie sprawnie i nie musiały długo na nie czekać.
Pieniądze na rekompensaty dla pacjentów mają pochodzić ze specjalnego funduszu, na który mają się złożyć szpitale, budżet państwa i NFZ.
- Na razie nie wiadomo, po ile szpitale miałyby się złożyć na ten fundusz odszkodowawczy. Być może nie będzie to takie niekorzystne rozwiązanie, ponieważ obecnie i tak musimy ponosić koszty polisy ubezpieczeniowej, prawników - mówi Piotr Rybak, dyrektor szpitala w Puławach.
Ewa Borek dodaje: - Ważne jest, żeby szpitale analizowały błędy popełnione przez ich personel, wyciągały z nich wnioski i uczyły się, jak im zapobiegać w przyszłości - mówi prezes fundacji „My Pacjenci”.