Andrzej Plęs

Procesy księży. Coraz więcej wyroków, coraz mniej pobłażliwości

Procesy księży. Coraz więcej wyroków, coraz mniej pobłażliwości Fot. Himsan / pixabay.com
Andrzej Plęs

Procesy księży - wymiar sprawiedliwości ma coraz mniej oporów przed skazywaniem, opinia społeczna w Polsce ma dla nich coraz mniej pobłażania. Wydaje się, że ciągle największym obrońcą swych pasterzy, którzy zbłądzili, jest sam Kościół.

Każdy taki przypadek brzmi gromem w opinii społecznej, każdy szarga autorytetem Kościoła. Skala zjawiska wstrząsnęła wspólnotą wiernych w USA, w Irlandii liczba powołań spadła niemal do zera, skandal wstrząsnął Australią. Na jaw wychodzą kolejne takie zbrodnie z przeszłości, Watykan ogłosił: zero tolerancji dla pedofilii księży. Nie wszyscy i nie wszędzie posłuchali.

Najpierw organizacja „Nie lękajcie się” sformułowała „mapę kościelnej pedofilii w Polsce”, potem powstał raport tej organizacji o wykorzystaniu seksualnym małoletnich w Kościele w Polsce. Raport otrzymał właśnie papież Franciszek, z treścią dokumentu mają zapoznać się biskupi podczas synodu. Polski Episkopat na to zdarzenie zareagował błyskawicznie: „Gdy tylko zapoznamy się z tekstem, zostanie niezwłocznie udzielona odpowiedź” - zapowiedział ks. dr Paweł Rytel-Andrianik, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski. Dotychczas trudno było oczekiwać równie szybkiej reakcji, przedstawiciele „Nie lękajcie się”, zrzeszający ofiary księży - pedofilów nie doczekali się spotkania z polskimi hierarchami, choć o to zabiegali, a i zasada „zero tolerancji” różnie była w polskim Kościele rozumiana. A i wśród wiernych nie brakowało tych, którzy do ostatniego tchu gotowi byli bronić pedofila w sutannie.

Zaczęło się od Tylawy

Kiedy w 2001 r. pani Lucyna dowiedziała się od swoich dzieci, że proboszcz w Tylawie molestuje ich koleżanki, zdobyła się na prywatne śledztwo, szereg rozmów z małymi ofiarami i ich rodzicami, uzbrojona w tę wiedzę ruszyła na skargę do arcybiskupa przemyskiego. Z jej relacji wynika, że arcybiskup proboszcza z Tylawy chwalił, że dużo dobrego dla lokalnej społeczności zrobił, zadeklarował, że porozmawia z księdzem, żeby przestał. Jeśli to jednak nieprawda, pani Lucyna będzie musiała „oszczerstwa odwołać”. Nie uzyskawszy niczego w przemyskiej Kurii Archidiecezjalnej, pani Lucyna złożyła zawiadomienie w prokuraturze.

Proces ks. Michała M. był wstrząsem dla wszystkich. I wiernych i tych „niewiernych”. Także dlatego, iż ustalono, że proboszcz mógł dopuszczać się molestowania przez 30 lat swojej posługi. Arcybiskup Józef Michalik w specjalnym liście do wiernych nazywał ks. Michała M. gorliwym kapłanem i zaznaczał, że nie ma do niego zastrzeżeń. Sam ks. Michał z ambony krzyczał, że dzieci, które na niego naskarżyły, mają grzech i będą musiały się z tego spowiadać. Jeszcze w 2001 r. Stanisław Piotrowicz, wówczas prokurator rejonowy w Krośnie, dziś poseł PiS, zapewniał publicznie, że prokuratura w umorzyła wówczas śledztwo, ponieważ „czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego”, a poza tym duchowny ma właściwości bioenergoterapeutyczne. To miało uzasadniać, że dotykał kilkuletnie dziewczynki. Także w miejscach intymnych.

Społeczność Tylawy pękła na tych, którzy zaczęli wątpić w niewinność duchownego i tych, którzy oddaliby za niego głowę.Proces był pilnie śledzony przez media i opinię społeczną, tymczasem przemyska kuria dopiero w 2003 roku zdjęła ks. Michała M. ze stanowiska proboszcza (urlop), co niewiele zmieniło, bo nadal mieszkał w Tylawie, tam odprawiał msze św. i spowiadał. Po serii umorzeń i odwołań Michał M. został w 2004 r. skazany za molestowanie sześciu dziewczynek: dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat i sześć lat zakazu pracy nauczyciela. Do dziś w Tylawie są tacy, którzy w winę księdza nie wierzą

W dalszej części tekstu przeczytasz m.in.:

"Po parafii zaczęły krążyć domysły, czy to ten sam ksiądz, ale i tak niektórzy z rodziców bali się posyłać dzieci na lekcje religii. Szczególnie po radosnym stwierdzeniu nowo przybyłego duchownego po mszy, że bardzo cieszy go fakt, że w parafii jest tak dużo dzieci i że chętnie uczestniczą w życiu Kościoła. Przełożeni chyba nie mieli pojęcia o przeszłości współbrata, kiedy posyłali go do tej podkarpackiej parafii".

Pozostało jeszcze 64% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Andrzej Plęs

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.