Radny z Tatar: jesteśmy rozgoryczeni tym, że dzielnica jest pomijana

Czytaj dalej
Fot. Sławomir Bujnowski/archiwum Benona Bujnowskiego
Malgorzata Szlachetka

Radny z Tatar: jesteśmy rozgoryczeni tym, że dzielnica jest pomijana

Malgorzata Szlachetka

Historyczne Tatary mają bogatą, rzemieślniczą i przemysłową historię, która zaczyna się jeszcze w XVI wieku. Dziś mieszkańcy tej części miasta mówią, że są zapomnianą dzielnicą Lublina, pomijaną przy miejskich inwestycjach.

- Jesteśmy rozgoryczeni tym, że nasza dzielnica jest pomijana w miejskich inwestycjach. Mieszkańcy mówią o tym, czego ich brakuje: nowych, równych chodników, ale nadal potrzebne są też ławki – mówi Mieczysław Stasiak, przewodniczący zarządu dzielnicy Tatary. Dodając jednocześnie, że mieszkańcy Tatar chcieliby w ramach tzw. zielonego budżetu dostać pieniądze na zagospodarowanie jednego z placów. Tak, aby pojawiła się na nich nowa zieleń, miejsca do siedzenia, czy urządzenia do ćwiczeń dla dorosłych.

Ulica Hutnicza wymaga oświetlenia, potrzebujemy też więcej zieleni i nowej, większej siedziby dla biblioteki- mówią mieszkańcy Tatar, z którymi rozmawialiśmy w ratuszu.

Zarząd Nieruchomości Komunalnych na Tatarach ma w zarządzie 22 budynki i teren obejmujący około 100 tys. m. kw.
- To jest największy teren niezabudowany, jaki mamy do utrzymania w Lublinie. Nie jest tak, że faworyzujemy jakąś z dzielnic, staramy się dzielić inwestycje po równo - zapewnia Łukasz Bilik, rzecznik ZNK w Lublinie. - W 2015 roku zamontowaliśmy na Tatarach pięć ławek i 30 koszy na śmieci - dodaje.

Ratusz zapowiada inwestycje

- W tym roku kontynuowane będą prace przy realizacji wielofunkcyjnego boiska przy ul. Przyjaźni, chcielibyśmy również zagospodarować skwer przy ulicy Montażowej. Koszt jedynie tych prac to łącznie kwota przekraczająca 1,5 mln zł - zapowiada Joanna Bobowska z zespołu prasowego Urzędu Miasta Lublin. - Dodatkowo w ostatnim czasie wyremontowane zostały chodniki przy ul Przyjaźni, w rejonie Przedszkola nr 34 i ul. Gospodarczej 2, jak również zrealizowane zostało przejście dla pieszych z sygnalizacją w ciągu ul. Hutniczej i Łęczyńskiej oraz oświetlenie ul. Odlewniczej - wylicza przedstawicielka ratusza. Dodając, że w budżecie miasta są przewidziane środki m.in. na prace remontowe filii biblioteki przy ulicy Hutniczej 20.

Joanna Bobowska z UM Lublin przypomina, że dzielnice mają do dyspozycji m.in. pieniądze z rezerwy celowej budżetu miasta. - W ramach tej puli na każdą z dzielnic przypada kwota 129 tys. zł rocznie. Te środki mogą być przeznaczone na przykład na przebudowę i remonty dróg, chodników, parkingów i obiektów sportowych, oświatowych, na budowę placów zabaw, zagospodarowanie skwerów oraz doświetlenie ulic - wylicza Bobowska. Dodając, że jest też Budżet Obywatelski i Zielony Budżet.

Papiernia i karczma, których już nie ma

Tatary to jedna z tych rejonów Lublina o wciąż nieodkrytej historii. A jednocześnie dzielnica dla której impulsem do przemysłowego rozwoju były doprowadzenie w 1877 roku do miasta linii kolejowej relacji Warszawa – Lublin – Kowel.

Ale ta historia zaczyna się dużo wcześniej. Może w połowie XVI wieku, w papierni prowadzonej przez Jana Feifera, która powstała w pobliżu Wielkiego Stawu Królewskiego. W tym czasie papier na potrzeby staropolskich drukarni miał dużą wartość, do tego stopnia, że płaciło się nim podatki na rzecz króla.

Henryk Gawarecki (1912-1989) historyk sztuki, były wojewódzki konserwator zabytków i uznany regionalista w swoim zbiorze „O dawnym Lublinie” tak opisywał ten zakład we wsi Tatary:

„Papiernia lubelska składała się z dużego budynku murowanego z izbami dużymi i średnimi, na parterze i trzech piętrach; drugi budynek mieścił warzelnię, klejarnię i płuczkarnię, ponadto obok znajdowały si ę drewniane budynki gospodarcze. Całość otoczona była parkanem”.

Jednym z niemych świadków dawnej historii Tatar jest przebudowywany, ale istniejący do dziś budynek dawnej karczmy Budzyń przy ulicy Turystycznej.

Pierwotnie ten budynek był drewniany, karczma została doszczętnie zniszczona w czasie najazdów na Lublin w XVII wieku. W latach 20. XX wieku budynek został zaadaptowany na fabrykę gwoździ. Dziś stoi pusty, z zamurowanymi otworami okiennymi.

Maria Ronikierowa w „Ilustrowanym przewodniku po Lublinie” z 1901 roku pisze, że w 1545 roku we wsi Tatary działał „browar piwny starosty lubelskiego”, a zgodnie z królewskim przywilejem w karczmie Budzyń mogło być sprzedawane wyłącznie piwo produkowane z Lublina.

Tatary pojawiają się też w słynnej anegdocie o królu Stanisławie Auguście Poniatowskim, którego powóz utknął w błocie przy dziś już nieistniejącej Bramie Świętoduskiej.

Królewski pojazd udało się wyciągnąć z błota dopiero po zaprzężeniu do niego wołów. Zirytowany tą przygodą Stanisław August ostatecznie zatrzymał się wtedy na Tatarach, w domu lubelskiego starosty.

To podobno właśnie opisywane zdarzenie było początkiem tego, że władca wyłożył pieniądze na remont Lublina. Nieprzypadkowo jego inicjały oglądamy dziś na szczycie Bramy Krakowskiej.

Trąba powietrzna niszczy rzeźnię miejską

Ważnym punktem historii współczesnych Tatar była budowa rzeźni miejskiej przy ulicy Turystycznej. Początkowo inwestycję rozpoczęła amerykańska firma Ulen et Company – ta sama, która zobowiązała się też do budowy w Lublinie systemu wodociągowego, elektrowni i gazowni.

Zabudowania rzeźni miejskiej ucierpiały w czasie wielkiego huraganu, jaki mocno dotknął Lublin 20 lipca 1931 roku. Ówczesna prasa donosiła, że trąba powietrzna porwała dach z rzeźni, żeby rzucić go następnie do Bystrzycy.

Wiatr wybił też wszystkie okna w fabrycznych halach. W czasie huraganu z 1931 roku ucierpiał także majątek należący do Grafa z Tatar. Trzy pracujące w tamtejszych zabudowaniach osoby zmarły, w efekcie odniesionych obrażeń.

Wróćmy do samej rzeźni przy Turystycznej: w okresie II wojny światowej zakład przejęli Niemcy. Tamtejsza rampa kolejowa stała się miejsce , z którego lubelscy Żydzi byli wywożeni w bydlęcych wagonach do niemieckiego obozu zagłady w Bełżcu, w czasie likwidacji getta na Podzamczu.

Dziś ma tam powstać pomnik upamiętniający zamordowaną społeczność.

FSC i Żuki z Lublina

Fabryka Samochodów Ciężarowych przy ulicy Mełgiewskiej, utworzona po II wojnie światowej, była jednym z najważniejszych zakładów przemysłowych Lubelszczyzny.

Bloki powstające w okresie PRL na Tatarach stały się mieszkaniowym zapleczem dla tej fabryki. Ale ta „samochodowa” historia Lublina zaczęła się krótko przed II wojną, gdy warszawskie zakłady „Lilpop, Rau i Loewenstein” zdecydowały się na uruchomienie w naszym mieście filii produkującej silniki do chevroletów.

Aleksander Rummel w książce „Polskie konstrukcje i licencje motoryzacyjne w latach 1922-1980” pisał, że „Lilpop” kupił w Lublinie 36 ha. Poświęcenie fundamentów nowej fabryki odbyło się 27 września 1938 roku.

Fabryka Samochodów Ciężarowych powstała w 1950 roku na bazie zabudowań, które zostały zbudowane jeszcze przed wojną dla fabryki silników chevroletów. Produkcja ruszyła w 1951 roku. Flagowym produktem FSC przez lata był Żuk. Obecnie fabryka nie istnieje.

- Fabryka Samochodów Ciężarowych dawała życie całemu miastu, nie tylko Tatarom. Co więcej, do pracy przyjeżdżali też mieszkańcy podlubelskich miejscowości. Dworzec Północny żył – podkreśla Mieczysław Stasiak, przewodniczący zarządu dzielnicy Tatary.

Malgorzata Szlachetka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.