Rozmawiał Włodzimierz Knap

Rewizjoniści. W ramach systemu więcej demokracji

Prof. Antoni Dudek,  historyk, wybitny znawca dziejów PRL, szczególnie roli ówczesnych elit i relacji państwo-Kościół Fot. fot. archiwum Prof. Antoni Dudek, historyk, wybitny znawca dziejów PRL, szczególnie roli ówczesnych elit i relacji państwo-Kościół
Rozmawiał Włodzimierz Knap

15-18 maja 1957 r. odbywa się IX Plenum KC PZPR. Gomułka uznał na nim rewizjonizm za główne zagrożenie i przyrównał do gruźlicy. Rozmawiamy z prof. Antonim Dudkiem, historykiem.

- Władysław Gomułka po dojściu do władzy w 1956 r. za główne zagrożenie uznał rewizjonizm. Porównał go do gruźlicy, gdy tzw. dogmatyków partyjnych do kataru. Bał się rewizjonizmu?

- Tak. Jego reprezentantom wydał walkę, choć zapewne zdawał sobie sprawę, że takie zachowanie doprowadzić musi także do konfliktu z frakcją puławską (byłych stalinistów chcących po śmierci Stalina złagodzenia systemu totalitarnego), która go poparła w Październiku ’56.

- Gomułka zdecydował się na pewne zmiany, np. wycofał się z przymusowej kolektywizacji, odesłał sowieckich doradców. Czy ówcześni, tzw. partyjni liberałowie nie powinni go nadal popierać?

- Rzecz w tym, że Gomułka sam chciał wyznaczać granice zmian. Na to nie chcieli się zgodzić przede wszystkim ludzie skupieni wokół redakcji „Po prostu”, którzy w Październiku ’56 mocno stali po jego stronie. Oni chcieli iść dalej. Między środowiskiem „Po prostu” a Gomułką różnice zdań zarysowały się już w styczniu 1957 r. w czasie kampanii do sejmu. Ówczesna ordynacja zakładała, że na jedno miejsce przypadać będzie dwóch kandydatów. Gomułka chciał, by wybory odbywały się bez skreśleń, co w praktyce oznaczało, że posłem zostawał ten, który był pierwszy na liście. Redakcja „Po prostu” zaapelowała zaś, by wygrywał najlepszy, zachęcając do głosowania za parawanem, z możliwością zatem skreślenia tego pierwszego na liście.

- „Po prostu” przegrało, bo o ile pamiętam, tylko w Nowym Sączu do sejmu dostał się ktoś z drugiego miejsca.

- Zgadza się. Potem były kolejne konflikty Gomułki z „Po prostu”. W efekcie jesienią 1957 r. doszło do zamknięcia tygodnika.

- Pan mówi o „Po prostu”, tymczasem synonimem rewizjonizmu są nazwiska intelektualistów, m.in. Leszka Kołakowskiego, Krzysztofa Pomiana, Zygmunta Baumana, Juliana Hochfelda, a nieco później Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego.

- To byli intelektualiści, których można określić mianem ideologów polskiego rewizjonizmu. Nie oni jednak byli realnym, politycznym zagrożeniem dla Gomułki i jego ekipy. Bo cóż mógł zrobić np. Kołakowski? Jego aktywność ograniczała się do napisania artykułów, które potrafiły rozsierdzić Gomułkę, ale to było w zasadzie wszystko. Ideolodzy rewizjonizmu byli „bytami samodzielnymi”, a nie zorganizowaną grupą. Każdy z nich zajmował się swoją dziedziną. Chyba tylko prof. Hochfeld snuł polityczne teorie, m.in., by klub PZPR w sejmie był niezależny od centrum decyzyjnego partii i rządu. Dla partii typu leninowskiego, jaką była PZPR, taka koncepcja była z gruntu nie do przyjęcia. Ekonomiści chcieli ograniczenia wpływu partii na gospodarkę, co też nie mogło podobać się władzy. I ona radziła sobie z tą garstką ludzi w sposób prosty: zabraniając publikowania ich tekstów. To wystarczyło, by z ich strony Gomułka miał niemal spokój.

- Rewizjonizm przetrwał jednak do 1968 r.

- W latach 60. zmienił jednak oblicze. Stało się tak głównie po napisaniu „Listu otwartego do Partii” przez Kuronia i Modzelewskiego. Potem doszło środowisko tzw. komandosów, czyli osób skupionych wokół Kuronia i Modzelewskiego, na czele z Adamem Michnikiem, Teresą Bogucką, Janem Grossem, Jakubem Karpińskim, Barbarą Toruńczyk. Kuroń już przed Marcem ’68 zrozumiał, że marksizmu i „socjalizmu z ludzką twarzą” nie da się realizować.

- „Puławianie” (m.in. Zambrowski, Morawski) bronili, przynajmniej w pewnym zakresie, rewizjonizmu.

-Tak, ale byli oni najpierw stopniowo, a potem na masową skalę wyrzucani przez Gomułkę z kierowniczych struktur partii.

- Czego chcieli rewizjoniści?

-Demokratyzacji w ramach systemu komunistycznego.

- Ale nikt z nich nie proponował np. wolnych wyborów.

- Naturalnie, bo mogłoby to prowadzić do „restauracji stosunków burżuazyjnych”, a tego za nic nie chcieli. Rewizjoniści, co należy mocno podkreślić, stali na gruncie doktryny marksistowsko-leninowskiej. Podważali natomiast niektóre jej zasady. Domagali się np. większych swobód w dziedzinie kultury, nauki czy osłabienia nadzoru aparatu partyjnego.

- Czy rewizjonistom skupionym wokół „Po prostu” i intelektualistom, np. Kołakowskiemu, chodziło o władzę?

- Nie sądzę, by żywili takie aspiracje. Chcieli tylko wymusić na Gomułce nieco swobód. Głównie dążyli do tego, by obowiązywał „polski model socjalizmu”, różny od sowieckiego.

- Wierzyli, że Gomułka może chcieć go przyjąć?

- Do pewnego czasu taką nadzieję żywili. W 1956 r. na piedestał jego właśnie wynosili.

- Potem jednak zaczął ich rozczarowywać, a niektórzy chyba go wręcz nienawidzili.

- Owszem, ale zwracam uwagę, że ze strony rewizjonistów nigdy nie padła propozycja, by zastąpić Gomułkę kimś innym.

Rozmawiał Włodzimierz Knap

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.