Rowerzyści się żalą, że muszą przestrzegać przepisów w mieście

Czytaj dalej
Fot. Anna Kurkiewicz
Sławomir Skomra

Rowerzyści się żalą, że muszą przestrzegać przepisów w mieście

Sławomir Skomra

Wjechać rowerem na plac Litewski i Stare Miasto? Marzą pewnie o tym niektórzy rowerzyści. Policja jednak uważa, że to zbyt niebezpieczne.

Kilka lat temu Lublin mocno postawił na rowery, rozwijając sieć ścieżek i pasów rowerowych czy stawiając na ulicach 90 wypożyczalni Lubelskiego Roweru Miejskiego.

I właśnie stacji rowerowych dotyczy problem, który został opisany na spotted Lublin. Jedna z internautek żali się, że została ukarana 100-złotowym mandatem za to, że wypięła rower ze stacji, wsiadła na niego i po chodniku dojechała do jezdni. Tymczasem zgodnie z prawem rower od i do stacji przez chodnik trzeba doprowadzić.

- Sprawność roweru miejskiego możecie skontrolować na drodze, najwyżej wpadniecie pod samochód - narzeka mimo to internautka. I to niejedyna taka sytuacja. Spotkało to też kolejną osobę.

- Czy ktoś się zajmie kolejnym idiotyzmem w tym mieście, gdzie urzędnicy najpierw ustawiają stacje rowerów w takim miejscu, że trzeba pojazdy do niej prowadzić, a teraz karzą, jak chce się je oddać? Czy to „ukryta” opłata rowerów miejskich w Lublinie? - stawia pytanie inny cyklista.

Nadkomisarz Renata Laszczka- Rusek, rzeczniczka prasowa KWP Lublin, potwierdza, że w maju i czerwcu przy ul. Nadbystrzyckiej były dwie rowerowe interwencje.

- Jedna zakończyła się wystawieniem mandatu karnego, w drugim przypadku mieliśmy do czynienia z przestępstwem, gdyż osoby kierujące jednośladami znajdowały się w stanie nietrzeźwości - precyzuje rzeczniczka. Jednocześnie podkreśla, że policjanci nie robią niczego nadzwyczajnego, po prostu reagują na naruszenie prawa przez cyklistów.

- To trochę nadgorliwość policji - komentuje „rower - chodnik - stacja” Michał Wolny z Porozumienia Rowerowego. Ale też dodaje: - Z jednej strony prawo jest jasne, tyle że z drugiej do większości stacji nie ma doprowadzonej infrastruktury rowerowej. Tak to zaplanował inwestor, czyli miasto Lublin. Niektórym rowerzystom po prostu nie jest wygodnie przeprowadzić rower te trzy metry, chociaż powinni tak robić. Wyjściem jest np. wyznaczenie w tym miejscu odpowiedniej infrastruktury, prowadzącej do stacji - proponuje.

Litewski i Stare Miasto

Od kilku miesięcy urzędnicy miejscy są generalnie bardzo pobłażliwi wobec rowerzystów i widać tego efekty w kolejnym spięciu na linii ratusz - policja.

Miasto zastanawia się nawet nad dopuszczeniem ruchu rowerowego na pl. Litewskim. Policja mówi stanowcze „nie”. I trzeba przyznać, że ma mocne argumenty. Po pierwsze dlatego, że rowerzyści będą musieli jeździć slalomem (jak dziś po deptaku) między przechodniami i o wypadek nietrudno.

Poza tym plac ma być miejscem do „spacerów i wypoczynku rodzin z dziećmi i innych osób oczekujących zaznania komfortu” - punktuje policja w piśmie do ratusza.

Początkowo miasto chciało, aby rowerami można było jeździć nie po całym placu, ale drogą pożarową na jego obrzeżach. Tyle że, jak słusznie twierdzi policja, droga nie będzie realnie wyznaczona, a tylko na planach. Skąd rowerzysta ma wiedzieć, którędy może jechać? To nie koniec, bo ratusz dopuszcza też myśl o rowerach na Starym Mieście. Tyle że na dwóch kółkach wjeżdżałoby się tylko przez Bramę Trynitarską i ul. Olejną. Na to też policja nie chce się zgodzić.

- Negatywne opinie co do planów ratusza podyktowane są tylko i wyłącznie odwołaniem się do obowiązujących przepisów dotyczących zagrożenia bezpieczeństwa ruchu pieszych - zapewnia Renata Laszczka-Rusek.

Ratusz zamierza w tej sprawie negocjować z policją. - Nasza opinia nie jest w żaden sposób opinią obowiązującą dla zarządcy terenu. Ostatnie słowo w tym zakresie należy właśnie do niego - przypomina rzeczniczka policji.

Sławomir Skomra

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.