Stelmach o pomysłach na górki czechowskie

Czytaj dalej
Fot. ANDRZEJ BANAS / GAZETA KRAKOWSKA
Małgorzata Szlachetka

Stelmach o pomysłach na górki czechowskie

Małgorzata Szlachetka

O zabudowie górek czechowskich rozmawiamy z autorem jednej z koncepcji - architektem Bolesławem Stelmachem z biura Stelmach i Partnerzy.

Temat przyszłości górek czechowskich wzbudza duże emocje. Nie brakuje osób protestujących przeciwko zabudowie tego zielonego terenu, ze względu na jego walory przyrodnicze. Po tym, jak spółka TBV, właściciel górek czechowskich, pokazała swój projekt, 29 września na otwartym spotkaniu został zaprezentowany pomysł ekspercki Bolesława Stelmacha (na zdjęciu). Przypomnijmy, że propozycja TBV, którą spółka złożyła do ratusza 30 czerwca, zakłada zabudowę 40 proc. terenu i pozostawienie reszty na zieleń.

Miasto pracuje w tej chwili nad zmianą miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, obecny zakłada możliwość zabudowy 30 proc. górek czechowskich. - Miasto musi zdecydować, w jakim idzie kierunku - mówi architekt Bolesław Stelmach.

Jak została odebrana Pana koncepcja zagospodarowania górek czechowskich?
Żadnego oficjalnego odzewu nie miałem, ani ze strony miasta, ani od dewelopera (dop. red. - spółki TBV, właściciela 105 ha górek czechowskich).

Proponuje Pan, żeby minimalna zabudowa górek czechowskich wyniosła około 10 ha, a maksymalna około 20 ha. Wtedy powierzchnia przeznaczona pod park miałaby odpowiednio 95 lub 85 ha.
Ostatecznie powstała koncepcja, która ma dwa warianty. Forum Kultury Przestrzeni, z którym dyskutowaliśmy na ten temat w trakcie prac nad koncepcją społeczną, skłaniało się ku mniejszej zabudowie. Ku temu, że miasto i radni miejscy mają instrumenty, aby wymusić na inwestorze zgodę na stworzenie parku zajmującego 95 ha. Gdyby tak się stało, dewelo-per przekazałby grunt pod miejski park, a miasto urządziło go za własne pieniądze. Drugi wariant to zabudowa domami i blokami około 20 hektarów i park liczący 85 ha, ale wtedy deweloper powinien urządzić park za własne pieniądze.

Czy uważa Pan, że możliwa jest obecnie realizacja scenariusza bardziej ekologicznego? Biorąc pod uwagę, że TBV w propozycji złożonej do ratusza proponuje zabudowę 40 proc. terenu i pozostawienie reszty pod zieleń.
Niestety, radni i urzędnicy z ratusza nie będą chcieli wchodzić w konflikt z deweloperem. Łatwiej będzie zrealizować kompromis zakładający budowę parku liczącego 85 ha.

Pana koncepcja zakłada także stworzenie zielonej otuliny między parkiem a osiedlem. Na którym terenie mogłaby powstać?
Liczący kilkanaście do kilkudziesięciu metrów zielony pas znajdowałby się na terenie przeznaczonym pod osiedle, czyli pod zabudowę. Otwarta przestrzeń byłaby powiązana z parkiem, między drzewami można zlokalizować urządzenia do rekreacji, np. siłownię i parki zabaw.

Wizje koncepcji społecznej były dość płynne. Mówił Pan, że należy zacząć od tego, co dopuszcza obowiązujący obecnie miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, czyli od zabudowy 30 proc. terenu. Czy przedstawiona pod koniec września koncepcja jest punktem wyjścia do rozmów?
W tym momencie wolałbym nie operować procentami, ale mówić o hektarach. To, co pokazaliśmy, jest punktem wyjścia do rozmów z TBV. Właściwie mamy tutaj trzy strony zainteresowane górkami: właściciela terenu, Stowarzyszenie Obrony Górek Czechowskich i aktywistów społecznych oraz urzędników, którzy mają swoją wizję zagospodarowania i procedury.

Co w sprawie górek czechowskich jest w tej chwili najistotniejsze?
Zmieniając miejscowy plan zagospodarowania dla tego terenu miasto musi zdecydować, w jakim idzie kierunku. Moim zdaniem, w wariancie zabudowy około 20 ha, to ja najdalej zbliżyłem się do granicy, której ratusz nie powinien przekroczyć. Minimalna wielkość parku 700-lecia, wykonanego za pieniądze dewelopera i zgodnego z naszą koncepcją, to 85 ha.

Małgorzata Szlachetka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.