Aleksandra Gersz

Świat coraz bardziej boi się Trumpa

Balony, podniosła muzyka i aplauz - Trump był w Ohio bohaterem. Fot. Evan Vucci Balony, podniosła muzyka i aplauz - Trump był w Ohio bohaterem.
Aleksandra Gersz

Mowa kandydata na prezydenta USA Donalda Trumpa na konwencji Republikanów zelektryzowała jego zwolenników, a przeciwników zaniepokoiła.

Donald Trump, który przemawiał w czwartek aż 75 minut, oficjalnie zaakceptował nominację partyjną przyznaną mu przez Partię Republikańską. Jego wystąpienie miało być wisienką na torcie konwentu w Cleveland w Ohio, który pokazał, jak bardzo podzielona jest partia. Wielu czołowych republikanów, takich jak Mitt Romney czy rodzina Bushów, odmówiło wzięcia udziału w zjeździe partyjnym z powodu swojej niechęci do miliardera, a Ted Cruz, rywal Donalda Trumpa w prawyborach, wzbudził sensację, kiedy wbrew oczekiwaniom nie poparł 70-latka. Cała Ameryka czekała więc, co zrobi w czwartek sam kandydat.

Miliarder został zaproszony na scenę przez swoją córkę Ivankę, a jego wejściu towarzyszyły podniosła muzyka, głośne oklaski oraz histeryczne wręcz okrzyki jego zwolenników. Sama ceremonia i retoryka Trumpa od dawna niepokoją nie tylko przeciwną opcję polityczną, ale też opinię światową.

Brytyjski dziennik „The Guardian” napisał, że Trump, który został powitany jako bohater, przybrał ton „agresywnego samca alfa”. Brytyjska gazeta porównała wręcz wystąpienie miliardera do retoryki wykorzystywanej przez Hitlera i Mussoliniego, wymieniając m.in. talent Trumpa do gry z publicznością czy umiejętność włączania i wyłączania agresywnego tonu na zawołanie.

Niepokój komentatorów wzbudziła również treść przemowy miliardera, którą John Weaver, doradca gubernatora Ohio Johna Kasicha, nazwał w rozmowie z Reutersem „najsmutniejszą, najmroczniejszą i najbardziej przygnębiającą mową z okazji przyjęcia nominacji” w historii. Trump skoncentrował się na problemach, z którymi, jego zdaniem, zmaga się USA.

Miliarder zaprezentował siebie jako świeżą alternatywę na scenie politycznej i człowieka z wizją, który jako jedyny jest w stanie poradzić sobie z kryzysami i pomóc klasie pracującej. - Wstąpiłem na scenę polityczną, aby rządzący nie mogli już więcej ciemiężyć ludzi, którzy sami nie potrafią się obronić. Nikt nie zna systemu lepiej niż ja, dlatego ja sam mogę go naprawić - mówił Trump tłumom zgromadzonym na konwencie. - Poprowadzimy nasze państwo ku bezpieczeństwu, dobrobytowi i pokojowi. Będziemy krajem przyjaznym i hojnym - wyliczał polityk, a jego zwolennicy entuzjastycznie reagowali na każde jego słowo.

Trump odmalował wyjątkowo negatywną wizję współczesnych Stanów Zjednoczonych. Wspomniał m.in. o 180 tys. nielegalnych imigrantów, którzy „swobodnie się wałęsają” i grożą obywatelom, umowach handlowych, które „niszczą klasę średnią”. Mówił o „klęsce” Baracka Obamy w kwestii edukacji, przestępczości oraz na rynku pracy czy niszczących USA gangach i narkotykach.

Miliarder mówił także o terroryzmie i strzelaninach, do których ostatnio doszło w USA, m.in. o śmierci policjantów w Dallas z ręki snajpera. - Mam wiadomość dla was wszystkich. Przestępstwa i przemoc, które trapią nasz kraj, wkrótce się skończą. 20 stycznia 2017 r. [dzień oficjalnego objęcia urzędu przez nowego prezydenta USA - red.] bezpieczeństwo powróci - mówił Trump, obiecując również pokonanie „barbarzyńców z Państwa Islamskiego”. Zapewnił, że Ameryka pod jego rządami będzie państwem prawa i porządku.

Naturalnie za wroga publicznego numer jeden Trump uznał Hillary Clinton, kandydatkę na prezydenta z ramienia Partii Demokratycznej. Miliarder stwierdził, że decyzje podjęte za czasów, kiedy polityczka była sekretarzem stanu, takie jak wojny w Iraku czy Libii, tylko pogorszyły sytuację. Obwinił także Clinton o powstanie ISIS i skrytykował ją za chęć przyjęcia uchodźców z Syrii. - Po 15 latach wojen na Bliskim Wschodzie, bilionach wydanych dolarów i tysiącach zabitych, sytuacja jest gorsza niż kiedykolwiek. To właśnie dziedzictwo Hillary Clinton: śmierć, zniszczenie, terroryzm i słabość - powiedział.

Z sondażu przeprowadzonego przez CNN po wystąpieniu Trumpa wynika, że 57 proc. ankietowanych miało bardzo pozytywną, 18 proc. średnio pozytywną, a 24 proc. negatywną reakcję na słowa miliardera.

Republikański kandydat na prezydenta dzień wcześniej w wywiadzie dla „The New York Times” zakwestionował piąty artykuł NATO. Stwierdził, że pomoże sojusznikom z NATO tylko wtedy, kiedy „wypełnią oni swoje zobowiązania”. Również w swojej mowie miliarder zaznaczył, że jego priorytetem będzie „amerykanizm”, a nie globalizm. Powtórzył także opinię o konieczności budowy muru na granicy z Meksykiem.

Światowi liderzy mogą więc martwić się, że Trump - jak napisał „The Guardian” - „wstrzyknął w system truciznę”.

Autor: Aleksandra Gersz

Aleksandra Gersz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.