Systemowy areszt Karoliny. Tak w Polsce za kratami siedzą tysiące

Czytaj dalej
Fot. Jacek Smarz
Małgorzata Oberlan

Systemowy areszt Karoliny. Tak w Polsce za kratami siedzą tysiące

Małgorzata Oberlan

Aż 5 miesięcy przesiedziała w areszcie Karolina, która wiosną złamała kwarantannę i wyszła po zakupy. Potrzeba było medialnego szumu, by sąd wypuścił ją zza krat. Jest przykładem systemowego grzechu: w Polsce w ciągu ostatnich 5 lat liczba tymczasowo aresztowanych wzrosła o 100 procent!

Historię cierpiącej na depresję Karoliny z Torunia śledzimy od samego początku, czyli od 2 maja 2020 roku, kiedy to zatrzymała ją policja. 38-latka złamała wtedy po raz drugi zasady domowej kwarantanny i wyszła po zakupy, m.in. do apteki wykupić antydepresanty. Za sprawą surowej prokuratury i sądu przesiedziała jako tymczasowo aresztowana aż 5 miesięcy! Po medialnym szumie Sąd Okręgowy w Toruniu uchylił jej areszt tydzień temu. Teraz na proces za "sprowadzenie niebezpieczeństwa powszechnego" może już czekać w domu.

To bolesny przykład systemowego zjawiska, z którym mamy w Polsce do czynienia. Prokuratorzy składają wnioski o tymczasowe aresztowanie w coraz bardziej błahych sprawach. Sądy wciąż akceptują niezmiennie 90 procent z nich. Kontrola sądowa tych wniosków jest pozorna. W efekcie w aresztach siedzi dziś dwa razy więcej osób niż jeszcze 5 lat temu, choć przestępczość spada - podkreśla Bartosz Pilitowski, socjolog prawa i prezes fundacji Court Watch Polska.

Fundacja najbardziej znana jest z corocznego Obywatelskiego Monitoringu Sądów, czyli raportów na temat przebiegu rozpraw sądowych w kraju, przygotowywanych przez setki obserwatorów-wolontariuszy. Pod koniec 2019 roku przygotowała też kompleksowy raport o tymczasowo aresztowanych w Polsce. Jego alarmujące wnioski pokrywają się z raportem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i obserwacjami Rzecznika Praw Obywatelskich. Zanim je jednak przedstawimy, wróćmy krótko do historii Karoliny.

"Wystarczyłby dozór policji"

Karolina ma 38 lat i mieszka na toruńskiej starówce. Od kilku lat leczy depresję (są na to stosowne dokumenty). Pod jednym dachem mieszka ze starszym o około 20 lat mężem, schorowanym i wymagającym opieki.

Pod koniec kwietnia br. Karolina miała dodatni wynik testu na koronawirusa. Decyzją toruńskiego sanepidu od 29 kwietnia przebywać miała w domowej kwarantannie. Tymczasem 30 kwietnia i 2 maja wyszła z domu po zakupy. Odwiedziła m.in. dwie apteki, dwa sklepy spożywcze i sklep z pamiątkami. Przy drugiej wyprawie po sprawunki wpadła. Funkcjonariusze zatrzymali ją i na dwie doby posadzili w "policyjnym dołku".

Co było dalej? Zarzuty sprowadzenia niebezpieczeństwa powszechnego poprzez narażenie innych na zarażenie chorobą zakaźną (art. 165 par. 1 kk) i wniosek Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum Zachód o tymczasowe aresztowanie kobiety, "przyklepany" przez sąd. Potem ów areszt był przedłużany. Nie pomagały zażalenia przyznanego Karolinie z urzędu adwokata - Sąd Okręgowy w Toruniu nie wypuszczał jej zza krat.

Tymczasem w przypadku mojej mandantki wystarczyłby dozór policji. Stosowanie wobec niej tymczasowego aresztowania było absolutnie niekoniecznie. Szybko odpadł argument, że mogłaby stanowić dalej zagrożenie dla kogokolwiek, bo już na początku tymczasowego aresztowania dwukrotnie wykonane testy na koronawirusa przyniosły wynik ujemny - zaznacza adwokat Mariusz Lewandowski z Torunia.

We wrześniu prokuratura skierowała przeciwko Karolinie akt oskarżenia do sądu. Gdy o tym napisaliśmy, przypominając, że kobieta piąty miesiąc tkwi w areszcie, sprawa nabrała ogólnopolskiego rozgłosu. Ponieważ przy okazji przedłużania aresztu sąd dał możliwość jego zamiany na poręczenie majątkowe w wysokości 4000 zł (nikt go z braku pieniędzy za Karolinę nie wpłacił), zaczęły płynąć deklaracje od chętnych wpłacić pieniądze. Ostatecznie okazało się to niepotrzebne. Tydzień temu dramat torunianki wreszcie się skończył: sąd uchylił jej areszt. Bez poręczenia, zarządzając tylko dozór policji.

Przestępczość spada, a aresztowanych przybywa!

Przypadek torunianki wpisuje się w dramatyczny trend ogólnopolski. Ze wspomnianego raportu fundacji Court Watch Polska wynika jasno, że w latach 2015 - 2019 liczba osób przebywających w polskich aresztach śledczych wzrosła o 100 procent. Wzrasta także długość tymczasowych aresztowań. W Polsce oskarżeni muszą czekać za kratami na prawomocny wyrok średnio 9 miesięcy. Tymczasem w większości krajów Unii Europejskiej średnia ta nie przekracza 6 miesięcy.

"Trend ten stoi w sprzeczności zarówno z powszechnymi na świecie staraniami, aby ograniczać częstość i długość izolacyjnych środków zapobiegawczych, jak i spadającą w Polsce od lat przestępczością. Choć do 2015 roku liczba osadzonych malała, to w przypadku tymczasowo aresztowanych trend się odwrócił. Od końca 2015 roku do końca 2018 roku przybyło w polskich aresztach śledczych 3198 osadzonych. W tym samym czasie liczba odsiadujących karę pozbawienia wolności po wyroku spadła o 1619 osób. Do końca października 2019 r. liczba przebywających w aresztach wzrosła jeszcze bardziej, aż do 8617 osób i jest dwukrotnie wyższa niż 4 lata temu" - czytamy w raporcie.

Oczywistą przyczyną wzrostu liczby i długości tymczasowych aresztowań jest znaczny wzrost liczby wniosków prokuratorów o zastosowanie tego środka zapobiegawczego. Mamy z nim do czynienia od 2016 roku, a więc od ponownego połączenia urzędów Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego - podkreśla Bartosz Pilitowski i współautorzy raportu.

Od razu jednak dodając, że sam twardy kurs prokuratury zjawiska by nie stworzył - wszak do pozbawienia kogokolwiek wolności konieczna jest decyzja sądu. To on w Polsce "przyklepuje" tak chętnie, często bezrefleksyjnie, prokuratorskie wnioski o tymczasowe areszty.

Wystarczy kilka linijek uzasadnienia...

Z lektury sądowych akt, które pod lupę wzięła fundacja, wynika, że pozbawienie obywatela wolności przez wielu sędziów traktowane jest zbyt lekko. Wobec lawinowego wzrostu wniosków prokuratorów sądy nie stały się wcale bardziej krytyczne. "Statystycznie wciąż akceptują ponad 90 procent z nich. Argumenty prokuratorów przyjmowane są często bezkrytycznie, a podstawy zastosowania tymczasowego aresztowania są niejasną parafrazą przepisów" - czytamy w raporcie.

Grozą napawa fakt, że - jak wyliczyli autorzy raportu - uzasadnienie zastosowania aresztu liczy sobie średnio 4-9 linijek! Najczęściej mówi o: grożącej podejrzanemu surowej karze (bez dodatkowych argumentów), obawie matactwa czy ucieczki. Uzasadnienia są tak lakoniczne, że niewiele rozumieją z nich zarówno ci, którzy za kraty wędrują, jak i ich prawni pełnomocnicy.

-W praktyce sądów stosowanie aresztowania stało się czynnością rutynową i powtarzalną – stąd znikome uzasadnienia. Nie bez winy jest samo orzecznictwo sądowe, w tym Sądu Najwyższego, które ugruntowało wykorzystywanie przesłanki surowej grożącej kary jako samoistnej przesłanki stosowania tymczasowego aresztowania - mówił adwokat Radosław Baszuk podczas panelu zorganizowanego przez Adama Bodnara, Rzecznika Praw Obywatelskich (14.12.2019 rok, Muzeum Polin).

Bolesne konsekwencje

Wielomiesięczne pozbawianie ludzi wolności w sytuacjach, gdy wystarczyłyby tak zwane wolnościowe środki zapobiegawcze (np. poręczenie majątkowe, dozór policji, zakaz opuszczania kraju) jest nie tylko niehumanitarne, ale i po prostu nieopłacalne.

3500 zł - tyle miesięcznie kosztowało Skarb Państwa utrzymanie jednego tymczasowo aresztowanego w zeszłym roku. Taki izolowany człowiek nie pracuje, a więc nie zarabia. Nie wytwarza niczego, nie płaci podatków, nie napędza konsumpcji. Przy okazji pozbawia też dochodów swoją rodzinę, która może w ten sposób nabywać praw do korzystania z pomocy społecznej.

Z punktu widzenia tymczasowo aresztowanego natomiast skala bolesnych konsekwencji jest szeroka i obejmuje różne pola. To stygmatyzacja, zerwane relacje, rozbite rodziny, utracona praca, przerwana nauka, trwała trauma psychiczna. Wreszcie - utrata zaufania do państwa, jego instytucji, systemu prawnego.

-Moja klientka przebywając w więzieniu bardzo prosiła o zwolnienie jej do domu. Ciężko znosiła izolację - podkreśla adwokat Mariusz Lewandowski, obrońca Karoliny z Torunia. I dodaje, że, niestety, skutki jej pięciomiesięcznej izolacji już są widoczne.

Warto wiedzieć:

W teorii:
Tymczasowe aresztowanie można zastosować jedynie w celu zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania (wyjątkowo w celu zapobiegnięcia popełnieniu ciężkiego przestępstwa). Stosowanie aresztu musi zapobiegać realnym obawom ucieczki, ukrywania się lub matactwa. Areszt może zabezpieczyć tok postępowania karnego w stosunku do osoby, która nie ma stałego miejsca pobytu w Polsce lub takiej, której grozi surowa kara (przy zbrodniach i najcięższych przestępstwach) lub zachodzi obawa, że dana osoba popełni ciężkie przestępstwo przeciwko życiu, zdrowiu lub bezpieczeństwu powszechnemu.
W praktyce: według badań RPO, Court Watch Polska i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka tymczasowego aresztu w Polsce nadużywa się. Środek ten stosuje się zbyt często, w zbyt błahych sprawach, z lakonicznym uzasadnieniem. To systemowy problem, współtworzony przez nadgorliwą prokuraturę i bezrefleksyjne sądy.

Małgorzata Oberlan

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.