Tarcza antykryzysowa nie ochroni rolników? Większość skutków epidemii koronawirusa odczują później

Czytaj dalej
Fot. Lukasz Zarzycki / Polskapress
Monika Kaczyńska

Tarcza antykryzysowa nie ochroni rolników? Większość skutków epidemii koronawirusa odczują później

Monika Kaczyńska

Rozwiązania Tarczy Antykryzysowej dyskryminują rolników - twierdzą przedstawiciele WIR. Sami gospodarze spodziewają się, że najgorsze nastąpi później.

Mimo, że w obliczu ograniczeń w poruszaniu się Polacy zaczęli robić zapasy żywności, rolnicy zaczynają odczuwać skutki epidemii. Przewidują jednak, że najgorsze nastąpi dopiero za parę miesięcy. Wskazują jednak, że w przygotowaniu tarczy antykryzysowej zostali niemal całkowicie pominięci.

Rolnik umie czekać

- Osobiście odczułem zamknięcie restauracji - mówi Wiesław Sałkiewicz, producent owiec mięsnych. - Siłą faktu one nie odbierają jagnięciny, spadło też zainteresowanie klientów indywidualnych. Nie ma rady, trzeba czekać. Pewnie byłoby łatwiej, gdyby nie zeszłoroczna susza, która sprawiła, że zapasy są małe. Ale nic nie poradzimy. Dziś myślę, że gdyby w ciągu trzech miesięcy sytuacja wróciła do stanu sprzed epidemii, skutki zawirowań nie będą poważne. Oczywiście jeśli nic innego się nie wydarzy. Rolnicy są przyzwyczajeni do niespodzianek i umieją czekać - podkreśla.

Według Szymona Frąckowiaka prowadzącego gospodarstwo w gminie Kostrzyn, obecnie w najgorszej sytuacji, paradoksalnie, są producenci trzody chlewnej.

- Do wielu zakładów dostawy żywca są wstrzymane lub ograniczone

- mówi. - Ludzie porobili zapasy, więc teraz zapotrzebowanie jest mniejsze, swoje zrobiło pewnie zamknięcie granic, bo sporo trzody szło na eksport do Włoch. A w przypadku żywca wieprzowego już dwa tygodnie poślizgu oznaczają straty - warchlaki przerastają i cena za nie jest niższa - wyjaśnia. Jego zdaniem na razie w lepszej sytuacji są producenci bydła.

- Tu można poczekać, pod warunkiem, że się ma pasze - mówi. - Ale po zeszłorocznej suszy jest z tym krucho. Rolnicy podkreślają też, że prawdziwy kryzys może dopiero nadejść.

- Jeśli firmy poupadają, ludzie potracą pracę i nie będą mieli pieniędzy na pewno to odczujemy

- twierdzą.

Rolnik nie przedsiębiorca?

Rolnicy zwracają też uwagę, że w rozwiązaniach Tarczy Antykryzysowej zostali zupełnie pominięci.

- Jedyny zapis, który się znalazł to podwyższenie zasiłku za okres choroby i kwarantanny z 10 do 15 zł dziennie

- mówi Kornel Pabiszczak z Wielkopolskiej Izby Rolniczej. - Trudno sobie wyobrazić co miałoby to dać.

Wielkopolska Izba Rolnicza w swoim stanowisku zwróciła uwagę, że przypadku zarażenia koronawirusem cała rodzina rolnika jest objęta kwarantanną. Jedyna możliwość zapewnienia funkcjonowania gospodarstwa to zatrudnienie pracowników, którzy wykonywaliby konieczne czynności. To koszt od 15 do 40 zł za godzinę pracy. W najgorszej sytuacji znajdą się rolnicy prowadzący produkcję zwierzęcą, którzy zastępstwo będą musieli znaleźć z godziny na godzinę. Ale także w przypadku upraw, często położonych w promieniu kilku kilometrów, ważna jest terminowość zabiegów agrotechnicznych.

Dla rolników zaś w ramach tarczy nie przewidziano żadnych form, choćby zwrotnego wsparcia. Nie przysługuje im też zasiłek na zapewnienie opieki dzieciom do lat 8 w czasie zamknięcia szkół.

- Traktowanie rolników jak obywateli dziesiątej kategorii w dobie zagrożenia epidemicznego jest mocno nieetyczne ze strony rządzących. Rolnicy powinni zostać potraktowani podobnie jak przedsiębiorcy, zwłaszcza, że zapewniają bezpieczeństwo żywnościowe kraju

- napisał Piotr Walkowski, prezes WIR w oświadczeniu.

Postulują pomoc na zatrudnienie pracowników i zapewnienie opieki dzieciom na czas kwarantanny lub choroby spowodowanej koronawirusem.

Monika Kaczyńska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.