Justyna Piasecka

"Tu może być gorzej niż w Gdańsku". Piotr P. groził poznańskim radnym. Teraz odpowie przed sądem

Piotr P. groził poznańskim radnym, którzy w ubiegłym roku uchwalili kartę równości. Teraz stanął przed sądem Fot. Łukasz Gdak Piotr P. groził poznańskim radnym, którzy w ubiegłym roku uchwalili kartę równości. Teraz stanął przed sądem
Justyna Piasecka

Na początku 2020 roku w trakcie sesji rady miasta, gdy uchwalana była karta równości, Piotr P. groził poznańskim radnym. Mężczyzna wykrzykiwał w ich kierunku, że może być tu gorzej niż w Gdańsku. Prokuratura oskarżyła Piotra P. o kierowanie gróźb karalnych wobec radnych. Sąd rejonowy wydał wyrok nakazowy w tej sprawie, skazując Piotra P. na rok ograniczenia wolności. Mężczyzna nie zgodził się z wyrokiem, dlatego w środę, 17 marca ruszył normalny proces.

W lutym ubiegłego roku radni z Poznania uchwalali Europejską Kartę Równości Kobiet i Mężczyzn w Życiu Lokalnym. Na sesji pojawiło się wielu przeciwników wprowadzenia karty. Transparentami i okrzykami wyrażali swój sprzeciw.

Piotr P. groził poznańskim radnym

- Odpowiecie za deprawację dzieci. Wiecie, czym to może się skończyć? Mieliście przykład, co działo się w Gdańsku. Tu może być gorzej

– wykrzykiwał Piotr P. To właśnie te słowa wzbudziły szczególne oburzenie wśród poznańskich radnych.

Czytaj też: Groził poznańskim radnym, gdy uchwalono kartę równości. Teraz to jemu grozi więzienie. "Tu może być gorzej niż w Gdańsku"

– Nie wiem, czy była to figura retoryczna, czy ten pan nie tylko werbalnie chciał realizować swoją zapowiedź. Uważam tego rodzaju zachowania za niedopuszczalne. Takie stwierdzenie może ośmielić innych, którzy mogą posunąć się dalej

- mówił wtedy Grzegorz Ganowicz, przewodniczący rady miasta, który po tym zdarzeniu złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez osobę, która kierowała groźby wobec radnych.

Piotr P. za grożenie poznańskim radnym odpowiada przed sądem: nie przyznaje się do winy

Sąd Rejonowy w Poznaniu wydał wyrok nakazowy, czyli bez przeprowadzenia rozprawy i skazał Piotra P. na rok ograniczenia wolności w postaci 30 godzin prac społecznych miesięcznie i zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych na odległość mniejszą niż 100 metrów.

Piotr P. nie zgodził się z wyrokiem, dlatego 17 marca rozpoczął się normalny proces w jego sprawie. Oskarżony nie przyznał się do winy i próbował przekonać sąd, że jego słowa, wypowiedziane podczas sesji rady miasta, nie nawiązywały do wydarzeń z Gdańska, kiedy to doszło do zamordowania prezydenta Adamowicza.

- Miałem na myśli wydarzenia z roku 1980, gdy doszło do wielkich strajków i założenia „Solidarności”. Gdańsk był miastem, który przyjął na siebie cały ciężar tych strajków. Obawiałem się, że ludzie widząc łamanie praw naturalnych, wyjdą w protestach na ulice i Poznań może stać się takim drugim Gdańskiem. Za przykładem, którego rozpali się ten protest na całą Polskę

– mówił w sądzie Piotr P.

Dodał, że jego słowa były skierowane do radnych miejskich, którzy – jak twierdzi - swoim głosowaniem spowodowali wzburzenie nie tylko jego, ale i pozostałych mieszkańców Poznania, którzy przyszli na posiedzenie.

Poznańscy radni, którym groził Piotr P. obawiali się o swoje życie

Słowa, że w Poznaniu może być gorzej niż w Gdańsku, inaczej odebrali poznańscy radni. Jednogłośnie twierdzą, że czuli zagrożenie.

- Skojarzyły mi się te słowa ze śmiercią prezydenta Adamowicza. Z późniejszych rozmów z uczestnikami sesji, dowiedziałem się, że inni też mieli takie skojarzenia. Uznałem, że jako przewodniczący rady odpowiadam za radę miasta i że powinienem złożyć zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa poprzez składanie gróźb karalnych

– mówi w sądzie Grzegorz Ganowicz, przewodniczący rady miasta.

Przyznał także, że słowa Piotra P. odczytał jako groźbę, że każdemu, kto przyczynił się do podjęcia tej uchwały, może grozić niebezpieczeństwo.

- Nie chcę powiedzieć, że taki zamach, jak w Gdańsku, ale niewątpliwie było poczucie zagrożenia, przeciwko zdrowiu bądź życiu, mojego bądź kogokolwiek z radnych

– dodał Ganowicz.

W ten sam sposób słowa Piotr P. odebrała także m.in. radna Dorota Bonk-Hammermeister.

- Odczytałam to jednoznacznie, jako nawiązanie do zdarzeń sprzed dwóch lat, czyli do zabójstwa prezydenta Adamowicza. Jeżeli powiedział, że będzie gorzej niż w Gdańsku, to odczytałam to jako groźbę do większej liczby osób. Poczułam się zagrożona, ponieważ ja głosowałam za przyjęciem tej uchwały. Można by było odczytać te słowa jako groźbę śmierci i jako zagrożenie życia i zdrowia dla radnych miasta Poznania, którzy głosowali za uchwałą

– zeznawała w sądzie Dorota Bonk-Hammermeister

---------------------------

Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

Pozostało jeszcze 1% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Justyna Piasecka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.