Anna Janik

W Polsce mamy problem z rozumieniem granic obrony koniecznej

W Polsce mamy problem z rozumieniem granic obrony koniecznej Fot. archiwum
Anna Janik

Rozmowa z prof. dr. hab. Czesławem Kłakiem, karnistą, wykładowcą WSPiA Rzeszowskiej Szkoły Wyższej.

Zbigniew Ziobro zapowiada poszerzenie granic obrony koniecznej. Faktycznie potrzeba takich zmian w Kodeksie karnym?

Dobre prawo to prawo, które służy obywatelom. Prawo nie jest i nie ma być tworzone dla prawników, lecz dla tych, którzy z konkretnymi sytuacjami mogą się spotkać w życiu codziennym. Jeżeli jakieś rozwiązanie budzi wątpliwości w praktyce jego stosowania, jeżeli jego granice nie są na tyle precyzyjne, że ocena poszczególnych przypadków rodzi wątpliwości, to niezbędna jest ingerencja ustawodawcy. W Polce jest problem z rozumieniem granic obrony koniecznej, choć w dużej mierze wynika on z niewłaściwego rozumienia samej instytucji obrony koniecznej, z obawy stosujących prawo przed zastosowaniem tej instytucji, zwłaszcza w sytuacji, gdy napadnięty pozbawił życia napastnika. W moim przekonaniu są to wystarczające powody do rozpoczęcia dyskusji nad zmianą przepisów i wprowadzeniem nowych rozwiązań. Nie chodzi tu przy tym o samo proste negowanie dotychczasowych rozwiązań, lecz o stworzenie takich, które w lepszym stopniu służyć będą ochronie jednostki przed zamachami.

Co zakładają proponowane zmiany?

Propozycja zakłada wprowadzenie rozwiązania, że nie podlegałby karze ten, kto odpiera zamach związany z wdarciem się do mieszkania, lokalu, domu albo ogrodzonego terenu przylegającego do mieszkania, lokalu, domu, nawet jeśli przekroczy przy tym granice obrony koniecznej. Odpowiedzialność karna w takim przypadku groziłaby jedynie w sytuacji przekroczenia granic obrony koniecznej w sposób rażący. Tym samym obrona miru domowego zdecydowanie zyskałaby wzmocnienie. Oczywiście, nadal pozostaje tu kwestia oceny, czy wystąpiła sytuacja rażąca, czy też nie, ale z drugiej strony zdecydowanemu wzmocnieniu ulega pozycja napadniętego, który wprawdzie nie może bronić się w każdy wyobrażalny sposób, lecz może to uczynić przy wykorzystaniu tego, co akurat będzie mogło być pomocne. Bez niepotrzebnego ryzyka, że użycie tego czy innego narzędzia spowoduje jego odpowiedzialność.

Jak w takim razie ustawodawca rozumie sformułowanie „rażące”?

Przez rażące przekroczenie granic obrony koniecznej należy rozumieć tylko taki sposób, który z punktu widzenia społecznego, technicznego, ludzkiego jest zdecydowanie nadmierny, a przez to nie do zaakceptowania. Jeżeli więc broniłbym owoców w sadzie, oddając strzały z broni automatycznej, to z pewnością byłoby to przekroczenie granic obrony koniecznej. Jeżeli jednak użyłbym noża w starciu z brutalnym, młodym, agresywnym napastnikiem, który w wyniku tego straciłby życie, ocena musiałaby być inna.

Czy proponowane zmiany ułatwią sądowną ocenę tego typu zdarzeń i faktycznie przyczynią się do poprawy poczucia sprawiedliwości w społeczeństwie?

Z pewnością zmiany służą temu, aby poczucie bezpieczeństwa w społeczeństwo wzrosło. Myślę, że chodzi również o pokazanie, że instytucja obrony koniecznej nie powinna być interpretowana na niekorzyść tego, który się broni, że nie może być on po raz drugi ofiarą, raz w wyniku napaści, a drugi w wyniku działania państwa. Sąd każdy przypadek powinien ocenić indywidualne, ale nowy przepis obliguje do tego, aby ocena dokonywana była z punktu widzenia napadniętego, aby nie doszło do sytuacji, w której broniąc dobra chronionego prawem, a w ten sposób również porządku prawnego, obywatel narażał się na odpowiedzialność karną. Pamiętajmy, że to sprawca występuje przeciwko prawu, nie może być więc w lepszej sytuacji niż ofiara.

Anna Janik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.