Zbyt surowe lub zbyt pobłażliwe. Wyroki sędziów często zaskakują

Czytaj dalej
Fot. Piotr Krzyżanowski
Marcin Koziestański

Zbyt surowe lub zbyt pobłażliwe. Wyroki sędziów często zaskakują

Marcin Koziestański

Za fałszywy alarm bombowy 24-latka dostała dwa lata więzienia. Tyle samo, co gangster torturujący ofiarę.

Trzy miesiące bezwzględnego więzienia i 11 miesięcy prac społecznych - taki wyrok usłyszał właśnie 18-latek z Puław, który w listopadzie ub.r. zadzwonił do tamtejszego sądu z informacją o podłożeniu bomby. Surowszą karę dostała 24-letnia Anna D., współwinna zdarzeniu. Została skazana na 2 lata odsiadki.

Zdaniem prokuratury to kobieta była inicjatorką fałszywego alarmu. W listopadzie ubiegłego roku przed Sądem Rejonowym w Puławach miał się odbyć proces karny partnera Anny D. Kobieta, nie chcąc dopuścić, by mężczyzna wylądował za kratami, poprosiła młodszego kolegę o pomoc w uniemożliwieniu sądowi pracy. Udało się jednym telefonem. Ewakuowanych zostało wówczas ponad 70 osób - pracowników i petentów sądu.

Śledczy wpadli na trop przestępców, bo 18-latek dzwonił z komórki Anny D. Oboje właśnie usłyszeli wyroki, jeszcze nieprawomocne. I - zdaniem naszego eksperta - zbyt surowe.

- Za bardzo skupiamy się na zaostrzaniu kar - komentuje sprawę Jerzy Pisarski, lubelski prawnik związany z organizacją „Stop bezprawiu”, która walczy z błędami w sądach i prokuraturach.

- Zachód różni się pod tym względem od Polski. Tam ważne jest, by szybko i sprawnie ukarać przestępcę, tak by na własnej skórze poczuł karę, a nie jedynie przepełniać więzienia - podkreśla Pisarski.

Prawnik przypomina, że w ostatnim czasie w USA w podobnej sprawie związanej z fałszywym alarmem bombowym zapadł wyrok nakazujący przestępcy, by przez tydzień chodził po ulicy z wywieszką „Jestem idiotą”.

- A u nas trzeba posadzić do więzienia na dwa lata, a za ten wyrok zapłacimy my, podatnicy, i to aż ok. 80 tys. zł - podlicza Pisarski. I dodaje, że niektóre winy można odpracować. - W podobnych sprawach jak najbardziej jestem za pracami społecznymi - przyznaje.

O komentarz w sprawie poprosiliśmy także wiceprezesa Sądu Okręgowego w Lublinie, który ma pieczę nad sądami rejonowymi w naszym okręgu. - Trudno stwierdzić, jakimi przesłankami kierował się sąd. Wszystko zależy od okoliczności sprawy. W różnych procesach występują różne okoliczności, które wskazują na to, czy osoba powinna ponieść większą, czy mniejszą karę - tłumaczy Przemysław Grochowski. Takimi okolicznościami, według wiceprezesa, są np. metody działania przestępcy, motywy, uprzednia karalność, wiek.

Zdaniem Pisarskiego, w Polsce, także na Lubelszczyźnie, jest wiele spraw, w których sędziowie często wydają zbyt niskie wyroki za poważne przestępstwa lub zbyt wysokie za, mogłoby się zdawać, sprawy lżejszego kalibru.

Jako przykład może posłużyć chociażby proces Piotra K. z Lublina, który za cofanie liczników w wodomierzach w 2014 r. trafił na dwa lata za kratki, czy przypadek Pawła M., który za okradanie mieszkań w 2012 r. skazany został na dziewięcioletnią odsiadkę.

Na drugim biegunie jest wyrok na gangstera z Kurowa, który w swoim domu więził i okrutnie znęcał się nad mężczyzną za to, że ten kilka dni wcześniej go okradł. W 2001 r. gangster został skazany na dwa lata. Zaskakuje niski wyrok na ojca spod Kraśnika, który przez wiele lat gwałcił swoje dzieci i dostał tylko pięć lat za kratami. Kolejny przypadek to proces Igora G., ukraińskiego kierowcy, który w ub.r. spowodował śmiertelny wypadek na obwodnicy Lublina. Zginęło 5 osób. Igor G. został skazany na trzy lata więzienia.

Marcin Koziestański

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.