Zero wniosków o pozwolenie na otwieranie nowych aptek
Po zmianie prawa farmaceutycznego właścicielem apteki musi być farmaceuta.
Aktualnie w naszym regionie działa 867 aptek, czyli o 11 mniej niż w 2016 roku. Lubelski inspektorat farmaceutyczny wydał w tym roku co prawda 38 zezwoleń na prowadzenie apteki, ale trzeba zaznaczyć, że wszystkie wnioski przedsiębiorców pochodzą sprzed daty zmiany ustawy o prawie farmaceutycznym.
Od 24 czerwca nie wpłynął do nas żaden nowy wniosek dotyczący chęci otwarcia apteki. Spowodowane jest to zmianą przepisów. Zostały wprowadzone ograniczenia demograficzne i geograficzne
- tłumaczy Izabela Mahorowska-Kiciak, wojewódzki inspektor farmaceutyczny. I wyjaśnia, że nowość polega np. na tym, iż między aptekami musi być 1 km odległości. - W związku z czym, w Lublinie na pewno nie powstanie żadna apteka, bo za mało mieszkańców przypada na jedną aptekę. Limit to jedna apteka na 3 tys. mieszkańców - dodaje Mahorowska-Kiciak. I zaznacza, że nie spowoduje to ograniczeń w dostępie do leków dla mieszkańców Lublina. - Zmiany w przepisach wprowadzone zostały po to, aby tam, gdzie nie ma realnej potrzeby, nie otwierać kolejnych aptek - wyjaśnia inspektor.

Również Lubelska Okręgowa Izba Aptekarska uspokaja, że brak dostępu do aptek na pewno nam nie grozi. - Zmiana ustawy nie została wprowadzona po to, aby likwidować apteki, ale po to, by ograniczyć koncentrację lokalizacyjną przede wszystkim aptek sieciowych i postępującą monopolizację rynku - mówi Tomasz Barszcz, prezes LOIA.
I dodaje, że do tej pory było tak, że znikały małe apteki prowadzone przez farmaceutów, w tym również z terenów wiejskich, które były wypierane przez apteki sieciowe.
Eksperci oceniają zmiany w prawie farmaceutycznym jako dobry kierunek. - Uważam, że apteka powinna być dla aptekarza, tak aby pacjent czuł, że znajduje się pod opieką fachowca, a nie w trochę bardziej ekskluzywnym supermarkecie, gdzie ekspedientce zależy na sprzedaży jeszcze 10 innych suplementów diety - wyjaśnia prof. Piotr Książek z Katedry Zdrowia Publicznego UM.
I zwraca uwagę na zbyt łatwy dostęp do leków w Polsce.
- Jest to niebezpieczne, bo nawet duże dawki paracetamolu możemy kupić na stacji benzynowej, w sklepie spożywczym czy w kiosku. Na przykład w Niemczech już dawno zostało to uregulowane poprzez rejonizację. Oznacza to, że na danym terenie (np. dla 3,5 tys. osób) może funkcjonować jedna apteka - dodaje prof. Piotr Książek.