Zespół Szkół Elektrycznych w Poznaniu: Dyrektor Zbigniew A. miał molestować uczennice. Urząd Miasta wiedział o jego wcześniejszych kłopotach

Czytaj dalej
Fot. Paweł F. Matysiak
Łukasz Cieśla

Zespół Szkół Elektrycznych w Poznaniu: Dyrektor Zbigniew A. miał molestować uczennice. Urząd Miasta wiedział o jego wcześniejszych kłopotach

Łukasz Cieśla

Zbigniew A., jako dyrektor poznańskiego Zespołu Szkół Elektrycznych, został aresztowany pod koniec czerwca. Zarzut: molestowanie dwóch uczennic z tej szkoły. Poznański Urząd Miasta twierdził wówczas, że nie było wcześniej żadnych niepokojących sygnałów. Tymczasem dowiedzieliśmy się, że kilka lat Wydział Oświaty poznańskiego Urzędu Miasta otrzymał takie informacje.

Sprawę Zbigniewa A., do niedawna dyrektora Zespołu Szkół Elektrycznych nr w 2 w Poznaniu, opisujemy od końca czerwca. Został wtedy aresztowany pod zarzutem molestowania dwóch uczennic. Niebawem został odwołany z funkcji dyrektora przez prezydenta Poznania. Zbigniew A. w areszcie przesiedział miesiąc, po czym został zwolniony przez sąd. Poskutkowało zażalenie na areszt złożone przez jego obrońcę.


- Sąd uznał, że na tym etapie śledztwa areszt nie jest konieczny, bo prokuratura zebrała większość materiałów. Jednocześnie sąd uznał, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że popełnił zarzucane mu czyny, przy czym wystarczą tzw. wolnościowe środki zapobiegawcze

– mówi sędzia Aleksander Brzozowski, rzecznik poznańskiego Sądu Okręgowego.

Jakie to środki wolnościowe? Bliscy Zbigniewa A. wpłacili 40 tys. zł poręczenia majątkowego, podejrzany pedagog ma zakaz zbliżania się do ofiar, jest pod dozorem policji. Jego uwolnieniu sprzeciwiała się poznańska prokuratura. Nie mogła jednak zakwestionować lipcowego orzeczenia Sądu Okręgowego, bo postanowienie było prawomocne.

Sprawa Zbigniewa A.: śledczy analizują molestowanie w Swarzędzu

W czerwcu prokuratura postawiła mu zarzuty za molestowanie dwóch uczennic z Poznania (np. wkładanie języka do buzi). Potem przesłuchano cztery kolejne osoby: trzy uczennice oraz studentkę, która w maju tego roku miała zbierać w szkole materiały do pracy magisterskiej. One także miały być molestowane.

Wiemy również, że prokuratura dociera do byłych uczennic poznańskiego Zespołu Szkół Elektrycznych. Chce ustalić, czy były molestowane przez Zbigniewa A. Trudno więc przesądzić, że większość materiałów została zebrana.

Nie wiadomo jeszcze, czy do obecnego śledztwa zostaną dołączone materiały sprzed 12 lat. Wówczas w Swarzędzu, w poprzedniej szkole, w której uczył Zbigniew A., również były skargi, że molestuje uczennice. Wszczęto śledztwo. Nastolatki ze

swarzędzkiej szkoły skarżyły się, że nauczyciel „strzela ze staników”, wypytuje o życie intymne, próbuje pocałować, klepnął w pośladek. Wtedy poznańska prokuratura umorzyła sprawę. Uznała relacje dziewczyn za wiarygodne, a zachowania Zbigniewa A. za naganne moralnie. Jednak nie dopatrzyła się molestowania, bo „nie doszło do kontaktu cielesnego”. Tamto umorzenie jest obecnie analizowane w poznańskiej prokuraturze pod kątem ewentualnego wznowienia sprawy.

Zbigniew A. w swarzędzkiej sprawie zarzutów nie usłyszał, a kuratorium nie wnikało w kulisy umorzenia tamtego śledztwa. Zbigniew A. z czystą karta karną został potem pracownikiem... Wydziału Oświaty Urzędu Miasta Poznania. Miał nadzorować m.in. funkcjonowanie poznańskiego Zespołu Szkół Elektrycznych nr 2. Poznańskim urzędnikiem był przez rok, po czym w 2009 roku został wicedyrektorem wspomnianego ZSE nr 2. Od 2011 roku był jego dyrektorem.

Nauczyciel zawiadomił poznański Wydział Oświaty

Niektórzy nauczyciele z poznańskiego Zespołu Szkół Elektrycznych nr 2 nie byli zdziwieni jego czerwcowym zatrzymaniem. Kilka lat temu jeden ze skonfliktowanych z nim pracowników wyszperał bowiem w internecie artykuły z 2006 roku. Opisywały one kłopoty Zbigniewa A. w szkole w Swarzędzu i zastrzeżenia o molestowanie uczennic.


- Na przełomie 2013 i 2014 roku wysłałem pytania do Urzędu Miasta. Zastanawiałem się, jak osoba z taką przeszłością mogła zostać dyrektorem naszej szkoły

– mówi nam nauczyciel Piotr N.

Nauczyciel pokazał nam swoją korespondencję z Urzędem Miasta. Z odpowiedzi dyrektora Wydziału Oświaty Przemysława Foligowskiego wynikało, że urząd podjął wtedy weryfikację zaświadczenia o niekaralności oraz braku postępowań dyscyplinarnych Zbigniewa A. Te papiery, jak wiadomo, Zbigniew A. miał czyste. Ciekawe jest, to że Urząd Miasta oficjalnie dowiedział się wtedy o jego kłopotach w Swarzędzu i zastrzeżeniach o molestowanie. Mimo to wygrał następny konkurs na dyrektora.

W czerwcu tego roku, po aresztowaniu Zbigniewa A. za molestowanie uczennic w Poznaniu, rzecznik Urzędu Miasta Hanna Surma mówiła w media, że urzędnicy wcześniej nie mieli żadnych niepokojących sygnałów. Dlaczego tak powiedziała, skoro urząd kilka lat temu dostał informację o sprawie za Swarzędza?

Hanna Surma powołuje się na informacje z Wydziału Oświaty kierowanego przez Przemysława Foligowskiego. Wydział Oświaty, w kontekście listu sprzed kilku lat o wątpliwej reputacji Zbigniewa A., stoi na stanowisku, że w dawnych artykułach nie pojawiało się nazwisko dyrektora. Ponadto nie był osobą karaną, nie było więc przeszkód formalnych, by został dyrektorem szkoły.

Podejrzany sprawy nie komentuje

Po aresztowaniu dyrektora, wielu jego podwładnych podpisało się pod „laurką” na jego temat. List z ich podpisami trafił do sądu. Pisali, że Zbigniew A. jest szanowany wśród nauczycieli i uczniów poznańskiej szkoły. Ale nie wszyscy się z tym zgadzają.

Wspomniany nauczyciel Piotr N. pisma w obronie dyrektora nie podpisał. - Czuję się przez niego dyskryminowany. W maju, miesiąc przed jego zatrzymaniem, sam zwolniłem się ze szkoły. Idę na wcześniejszą emeryturę i wytaczam byłemu dyrektorowi sprawę w sądzie o złe traktowanie. Nie chciałem dłużej pracować w takiej atmosferze – opowiada nauczyciel Piotr N.

Jego konflikt z dyrektorem trwa od kilku lat. W 2012 roku został zwolniony przez Zbigniewa A. - Dyrektor twierdził wtedy, że nie ma dla mnie pracy. Moim zdaniem to była nieprawda, a rzeczywistym powodem było to, że on i poprzedni dyrektor, który ściągnął go do szkoły, nie lubili mnie. Zostałem przywrócony do pracy po 4-letnim procesie w sądzie. Dyrektor przeciągał proces, podawał różne nieprawdziwe argumenty, a ja byłem bez pracy. W końcu, wskutek wyroku sądu, musiał mnie przyjąć z powrotem. Ale wtedy, przez 2 lata, pomijał mnie przy przyznawaniu nadgodzin. Obliczyłem, że nie zarobiłem przez to ok. 15 tys. zł. Innym, lubianym przez siebie, oczywiście przyznawał nadgodziny. Dał mi też przedmioty zawodowe niezgodne z moim doświadczeniem i tym, czego wcześniej uczyłem w szkole – opowiada Piotr N.

Kilka lat temu w szkole został zwolniony jeszcze jeden nauczyciel przedmiotów zawodowych. On również poszedł do sądu, wygrał proces o przywrócenie do pracy. - Podobnie jak w przypadku Piotra N., mnie również pomijał. Na przykład nie przydzielał nadgodzin oraz lekcji. W ciągu dwóch miesięcy miałem siedem lekcji z uczniami. Kazał mi siedzieć w szkole, przygotowywać się do nowego roku szkolnego. Zastępstw też nie dostawałem, choć byłem do dyspozycji – opowiada nam drugi nauczyciel, które chce zachować anonimowość. Nadal pracuje w szkole.

Sprawa obu nauczycieli jest znana w szkole. Od jednego z pedagogów usłyszeliśmy, że obaj zwolnieni kiedyś nauczycieli mieli różne, również złe opinie wśród uczniów. Uchodzili za surowych, lubiących stawiać jedynki. Dlatego ich zwolnienie, jak mówi jeden z nauczycieli, przez część grona pedagogicznego nie była odebrana negatywnie.

Chcieliśmy porozmawiać ze zwolnionym z aresztu byłym dyrektorem Zbigniewem A. Kontaktowaliśmy się z jego obrońcą, adw. Karoliną Służewską-Woźnicką. Jednak już po raz kolejny nie zareagowała na prośbę o kontakt i rozmowę. Wiadomo, że podejrzany nauczyciel nie przyznaje się do molestowania uczennic. Złożył wyjaśnienia w toczącym się śledztwie.

Łukasz Cieśla

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.