Znana prawniczka trafiła za kraty

Czytaj dalej
Fot. archiwum
Marcin Koziestański

Znana prawniczka trafiła za kraty

Marcin Koziestański

Violetta G. została w piątek tymczasowo aresztowana na 30 dni za niestawianie się na rozprawach i badaniach. Dzień wcześniej prawomocnie utraciła prawo do wykonywania zawodu radcy prawnego.

W ostatnich kilku dniach sprawy nie układały się najlepiej dla pochodzącej z Lublina Violetty G. Znana radczyni prawna, właścicielka dużej kancelarii w Warszawie, była doradczyni Andrzeja Leppera i córka byłej posłanki Samoobrony Aliny G., w czwartek została prawomocnie pozbawiona możliwości wykonywania zawodu, a już dzień później została zatrzymana przez policję i osadzona w Areszcie Śledczym w Lublinie.

Violetta G. w 2010 r. została obwiniona przez klientów o naruszenie zasad etyki zawodowej. Bez zgody klienta (który był chłopakiem jej córki) miała korzystać z jego komputera i wysyłać maile. Następnie wiadomości obciążające jej klienta przekazała prokuraturze.

- Violetta G. nie należy już do naszej izby. Przeniosła się do Warszawy - mówi nam Ewa Urbanowicz-Jakubiak, rzecznik prasowy Okręgowej Izby Radców Prawnych w Lublinie.

Sąd: Violetta G. ukrywała się i utrudniała przeprowadzenie postępowania

Jak udało się nam ustalić, rzecznik dyscyplinarny OIRP w Warszwie domagał się pozbawienia Violetty G. prawa wykonywania zawodu radcy prawnego. Na kobietę było już bowiem wiele skarg, toczyło się też kilka spraw dyscyplinarnych.

Sąd dyscyplinarny pierwszej instancji uznał już w 2013 r., że Violetta G. poważnie złamała zasady etyczne, gdyż m.in. nie zachowała zasady lojalności wobec klienta i dlatego pozbawił ją prawa wykonywania zawodu. 3 listopada 2016 r. Sąd Najwyższy odrzucił kasację prawniczki, przez co utraciła ona prawomocnie i dożywotnio prawo wykonywania zawodu radcy prawnego.

Violetta G. nie stawiała się na posiedzenia dyscyplinarne. Sąd Najwyższy uznał, że niestawiennictwo na rozprawach zmierzało do przedawnienia karalności jej czynów. Według SN to, że kobieta przesyłała dzień przed rozprawą zwolnienia lekarskie na druku L-4, mogłoby usprawiedliwić jej nieobecność w pracy, ale nie w Sądzie Najwyższym.

Wczoraj przed Sądem Okręgowym w Lublinie miał natomiast ruszyć proces Violetty G., w sprawie, w której oskarżona została o przywłaszczenie pię-niędzy od jednego z klientów.

Jednak była już prawniczka po raz kolejny nie stawiła się w sądzie. Jej proces miał ruszyć już 1,5 roku temu. Kobieta jednak za każdym razem zasłaniała się zwolnieniem lekarskim albo na rozprawę nie stawiał się jej obrońca. Efekt? Sprawa była odraczana już kilka razy. Przypomnijmy. Była już prawniczka razem z Mariolą S., pracownicą jej kancelarii, miała przejąć ponad 350 tys. zł, które należały do braci Bogdana K. i Pawła K. z Lublina. Gdy Bogdan K. przebywał w Zakładzie Karnym we Włodawie, Violetta G. pomogła mu odzyskać pieniądze od de-welopera, który nie zapłacił mu całości kwoty za sprzedaną ziemię.

Po wyjściu z zakładu, Bogdan K. starał się skontaktować z Violettą G. Ale próby odzyskania pieniędzy nie przyniosły rezultatu.

- Przestała odbierać mój telefon. Teraz twierdzi, że zgodziłem się na zarządzanie moimi pieniędzmi. Ale to nieprawda. Prosiłem jedynie o ich przechowanie na czas mojego pobytu w więzieniu, a nie wydawanie na rozwój własnego gospodarstwa rolnego i opłacanie faktur za prowadzenie kancelarii - denerwuje się Bogdan K.

Od Marioli S. dowiedzieliśmy się wczoraj, że Violetta G. od piątku przebywa w areszcie i na poniedziałkową rozprawę powinna zostać przywieziona przez więziennych konwojentów.

- Założyłam jej kilka spraw w sądzie. Dlatego teraz twierdzi, że to ja jestem winna przejęcia pieniędzy braci K. - tłumaczy nam Mariola S.

- Nie mam żadnych pretensji do pani Marioli. To nie z nią przecież miałem umowę, tylko z Violettą G. - potwierdza Bogdan K.

Postanowiliśmy sprawdzić, o jakie postępowania chodzi. W jednym z nich Sąd Okręgowy w Lublinie 12 maja 2014 r. zdecydował, że G. powinna zwrócić S. aż... 2 mln 800 tys. zł przejęte niezgodnie z prawem. W październiku tego samego roku, sąd zdecydował także, że G. musi publicznie i za pośrednictwem prasy przeprosić S. za naruszenie jej dóbr osobistych.

- Kolejna ze spraw, które jej założyłam, dotyczyła nękania i dręczenia mnie. Jednak Violetta jak zwykle nie przychodziła do sądu, nie stawiła się też na badania, które zalecił sędzia - tłumaczy Mariola S. Dlatego sąd postanowił o aresztowaniu G. na 30 dni.

- Kobieta przyszła w piątek do siedziby sądu, by obejrzeć akta dotyczące poniedziałkowego procesu. Wtedy została zatrzymana przez policję i osadzona w areszcie - zdradził nam przebieg zdarzenia adwokat reprezentujący Mariolę S.

- Wezwana na badania psychiatryczne nie stawiła się. Nie przesłała też dokumentacji medycznej. Próby przymusowego doprowadzenia jej na badania były bezskuteczne. Oskarżona ukrywała się przed wymiarem sprawiedliwości i utrudniała przeprowadzenie postępowania przeciwko niej - czytamy w postanowieniu o tymczasowym aresztowaniu Violetty G.

Wydawało się więc, że tym razem nic nie stanie na przeszkodzi, by proces o przejęcie pieniędzy braci K. mógł wczoraj ruszyć.

- Violetta G. nie stawi się dziś przed sądem. Wymiotuje i słania się na nogach. Nie może zostać przewieziona z aresztu - stwierdził wczoraj sędzia.

- Wiedziałam, że tak będzie - skwitowała Mariola S.

Marcin Koziestański

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.